Wszystkiemu jest winny stres - tłumaczył w czasie mowy końcowej we wrocławskim sądzie funkcjonariusz ABW oskarżony o grożenie bronią. Mężczyzna ścigał kierowcę, który miał mu zajechać drogę. Kiedy go dogonił przyłożył mu pistolet do głowy i groził, że zabije. Prokurator domaga się dla funkcjonariusza roku więzienia w zawieszeniu. Wyrok w tej sprawie ma zapaść w przyszłym tygodniu.

Witold T. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Dowodził, że czuł się zagrożony i obawiał się o siebie oraz najbliższych. Funkcjonariusz ABW zaczął bowiem podejrzewać - tak wyjaśniał sądowi - że ma do czynienia z jakimś przestępcą albo pijanym kierowcą - miało o tym świadczyć dziwne zachowanie.

Według oskarżonego Witolda T., kierowca zachowywał się agresywnie, dlatego też funkcjonariusz ABW najpierw wyciągnął legitymację służbową, a chwilę później broń, którą - zdaniem prokuratury - przeładował. Zdaniem Witolda T. broń przez cały czas była skierowana lufą w dół i nigdy nie została wycelowana w Mariusza P. Zdaniem prokuratury funkcjonariusz ABW nie tylko wyciągnął broń, przeładował ją, ale jeszcze przyłożył do skroni Mariusza P.

Podczas pierwszej rozprawy poszkodowany chciał wycofać swój wniosek o ściganie funkcjonariusza ABW. Przyznał, że przed rozprawą Witold T. przeprosił go. Natomiast prokurator prowadząca śledztwo dowodziła, że w interesie społecznym leży wyjaśnienie, czy funkcjonariusz ABW przekroczył uprawnienia i użył broni w nieuzasadnionej sytuacji.

Do zdarzenia doszło pod koniec sierpnia 2007 r. na trasie Warszawa-Wrocław, tuż przed Wrocławiem, na dwupasmowej drodze. Jak wynika z wyjaśnień oskarżonego Witolda T., jechał z rodziną do przyjaciół pod Wrocławiem, gdy nagle Mariusz P. zajechał mu drogę dostawczym mercedesem vito. Funkcjonariusz ABW musiał hamować, w innym razie doszłoby do wypadku. Później T. próbował dogonić Mariusza P., ale ten jeszcze dwukrotnie zajeżdżał mu drogę.