Urząd Skarbowy z Dąbrowy Górniczej zażąda części pieniędzy z darowizn na rzecz ofiar tragedii w Strzemieszycach, w której zginęła 10-letnia dziewczynka, a 48 innych dzieci trafiło do szpitali - pisze "Dziennik Zachodni".
Według "skarbówki" zwolnione z podatku mogą być tylko zapomogi do 2280 zł i darowizny sięgające co najwyżej 4902 zł. W ubiegły czwartek w Strzemieszycach koło Dąbrowy Górniczej tir staranował autokar, który wiózł dzieci z pływalni. Dzień po tej tragedii dyrekcja szkoły podstawowej w Błędowie, w której uczą się dzieci poszkodowane w wypadku, założyła specjalne konto, na które spływają pieniądze mające pomóc ofiarom i ich rodzinom. Do dziś wpłynęło na nie około 10 tysięcy złotych. Bank, do którego trafiają pieniądze, dopiero po kilku dniach odstąpił od pobierania opłat za wszelkie operacje finansowe.
Podatek będzie horrendalnie wysoki. W zależności od kwoty, wyniesie od 12 proc. (przy wpłacie do 10 tys. zł) do 20 proc. (w przypadku darowizny przewyższającej 20.556 zł). Lucyna Usarek, dyrektor podstawówki w Błędowie mówi: Możemy się uczepić tylko jednego, że darowizna do 4.092 złotych nie podlega opodatkowaniu. Ale jeszcze nie wiemy, ile pieniędzy uzbieramy i ile komu będziemy mogli przekazać.
Wygląda jednak na to, że taka interpretacja przepisów niewiele da. Pracownicy Urzędu Skarbowego w Gliwicach, których gazeta pytała o opinię w tej sprawie, nie pozostawiają złudzeń - wyjątków od tej reguły nie ma. Według fiskusa, wysokość podatku do zapłacenia będzie też zróżnicowana w zależności od tego, jak pieniądze będą rozdysponowywane, czy jako darowizny, czy jako zapomogi. - To chore - mówią zażenowani mieszkańcy Błędowa.
Rodzice poszkodowanych dzieci będą mogli starać się o zwolnienie z podatku. Każdy przypadek będzie jednak osobno rozpatrywany przez naczelnika urzędu skarbowego.