Po wystąpieniach wiceprezydenta Dicka Cheneya i doradcy ds. bezpieczeństwa Condoleezy Rice, teraz szef FBI ostrzega przed kolejnymi zamachami terrorystycznymi. Zdaniem Roberta Muellera prędzej czy później w Ameryce pojawią się zamachowcy-samobójcy, tak jak to się dzieje w Izraelu.

Administracja twierdzi, że ostrzeżenia to wynik pracy wywiadu, który ostatnio przechwycił wiele informacji organizacji przestępczych. Nowe dane przyniosły również przesłuchania członków al-Qaedy.

Jak podaje telewizja ABC, wywiad ustalił, że przedstawiciele al-Qaedy w marcu spotkali się z liderami bliskowschodnich ugrupowań ekstremistycznych Hamasu i Hezbollahu. Dyskutowano prawdopodobnie o podjęciu nowych akcji terrorystycznych w USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach.

Administracja twierdzi, że ostrzeżenia nie mają nic wspólnego z ujawnieniem w ubiegłym tygodniu informacji, iż rząd i prezydent nie podjął odpowiednich kroków przed zamachami 11 września. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie mógł ich przedsięwziąć, ponieważ nie o wszystkim wiedział.

Jak donosi dziś „The New York Times”, szef FBI o notatce agenta z Phoenix na temat podejrzanej aktywności bliskowschodnich studentów szkół lotniczych w Arizonie dowiedział się dopiero po 11 września. Samemu prezydentowi powiedziano o tym dopiero kilka tygodni temu.

Foto Archiwum RMF

08:35