O pomyśle senatora Jana Rulewskiego z PO, by lekarstwa dla emerytów były za darmo, pisze "Fakt". "Niestety, przeznaczono na to śmiesznie mało pieniędzy, wiec nie każdy skorzysta z tej bardzo przecież potrzebnej ustawy" - czytamy w dzienniku.
Zgodnie z pomysłem darmowe medykamenty mają być nie tylko dla emerytów, ale także dla przewlekle chorych dzieci oraz osób z niskimi dochodami. Jak dowiedział się "Fakt", tym razem senator Rulewski, który stoi za tym pomysłem, ma wsparcie rządu i Platformy.
Szukamy takich rozwiązań, które sprawią, że darmowe leki trafią do najbardziej potrzebujących emerytów i rencistów - mówi Faktowi wiceminister zdrowia Sławomir Neumann (47 l.) z Platformy. Jak to możliwe, że PO najpierw odrzuciła projekt, a teraz go popiera? - pyta tabloid i wyjaśnia: Chodzi o pieniądze, bo tym razem państwo za darmowe leki ma wydać znacznie mniej. A że cudów nie ma - toteż i z pomocy skorzysta znacznie mniej ludzi. Podobnie jak w projekcie przepisów, które kilka miesięcy temu przepadły w Senacie - na tę pomoc załapią się emeryci, którzy ukończyli 75 lat i mają świadczenie w wysokości nie wyższej niż najniższa emerytura - czyli ok. 760 zł na rękę. Ale ma być jeszcze jedno, kompletnie absurdalne ograniczenie - pomoc ta trafi tylko do osób samodzielnie prowadzących gospodarstwo domowe! Czyli jeśli emerytka, której ZUS wypłaca grosze, mieszka pod jednym dachem z dziećmi, leków za darmo już nie dostanie!
"Fakt" podkreśla, że ze wstępnych szacunków wynika, że na darmowe medykamenty rząd przeznaczy już tylko 50 milionów złotych. Tylko, bo w ciągu ostatnich trzech lat po zmianach na liście leków refundacyjnych, na dopłatach do nich zaoszczędził 3 miliardy złotych! - czytamy.
Cały artykuł w najnowszym wydaniu "Faktu". Tam również:
- Niemcy nadali nam numery jak w Auschwitz!
- Tego nie zobaczycie na ekranach. Weronikę Rosati wycięli z filmu!
(mal)