Marek Edelman, ostatni żyjący dowódca powstania w warszawskim getcie, otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego za m.in. "obronę nieprzemijających wartości: dobra, prawdy, wolności". Uroczystość odbyła się w Pałacu Kazimierzowskim Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Jolanta Jaworek z UJ przypomniała w laudacji, że Edelman był świadkiem tragedii i zagłady w getcie warszawskim. Jego aktywny charakter, jego realizm życiowy, wychowanie, jakie otrzymał, a także młodość - to wszystko sprawiło, że musiał się temu przeciwstawić. W getcie ocalił wielu ludzi, wyciągając ich z tłumu skazanych na śmierć, gdy stał przy bramie osławionego Umschlagplatzu, który był etapem przejściowym przed wywiezieniem do obozów zagłady - mówiła Jaworek.
To, co dla nas jest bohaterstwem, pan uważa za coś normalnego, za to chcieliśmy bardzo podziękować (...) Tym bardziej, że takie życiorysy, jak pańskie, można policzyć na palcach jednej ręki - ocenił rektor UJ prof. dr hab. Karol Musioł.
Edelman, przyjmując tytuł doktora honoris causa, nie chciał jednak mówić o sobie. Dziękował tym, którzy przyszli mu pogratulować, znalazł się wśród nich m.in. Tadeusz Mazowiecki. Tadeusz Mazowiecki, pierwszy premier niezależnej Polski, to człowiek, który stworzył możliwość, żeby takie właśnie uroczystości, dla ludzi takich jak ja, mogły się dzisiaj odbywać (...) Cześć jemu za wszystko, co dla nas zrobił; musimy o tym pamiętać - zaakcentował Edelman.