Dwa lata temu w łódzkim XXI Liceum Ogólnokształcącym było 60 uczniów, którzy mieli zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego. W tym roku szkolnym takich uczniów jest tylko dwoje i są to osoby, które przeszły operacje i rzeczywiście mają poważne schorzenia. Jak pisze „Dziennik Łódzki”, taki wynik to zasługa dyrektor szkoły – Małgorzaty Zaradzkiej-Cisek, która znalazła sposób na lekarskie zwolnienia z ćwiczeń fizycznych.
Pani dyrektor stworzyła grupę prozdrowotną, do której trafiali uczniowie ze zwolnieniami z wf-u, ale zanim to przyszło był pomysł. Uświadomiłam sobie, że to ja decyduję czy uczeń zostanie długoterminowo zwolniony z lekcji wf, a moja decyzja jest tylko poprzedzana opinią lekarza w tej sprawie - opowiada dyrektor Cisek gazecie. Wtedy szefowa XXI LO zaczęła wymagać od lekarzy bardziej szczegółowych opisów ćwiczeń, których nie mogą wykonywać uczniowie.
Gdy dyrektor wiedziała już, jaki wysiłek fizyczny może podejmować młodzież ze zwolnieniami lekarskimi, a jaki jest niewskazany, to mogła stworzyć program dla grupy prozdrowotnej. I tak 30 osób zostało skierowanych na zajęcia prozdrowotne, które przybierały różne formy. Czasem były to spacery z kijkami (gdy sprzyjała pogoda), a czasem nauka technik masażu (gdy na zewnątrz było zimno i padał deszcz) albo uczniowie uczyli się, jak siedzieć za biurkiem, żeby nie krzywić kręgosłupa - można przeczytać w "DŁ".
W taki sposób udało się zmniejszyć liczbę uczniów, którzy nie ćwiczyli w ogóle do czterech osób przed wakacjami (a dziś są tylko dwie takie osoby). Również na zajęcia grupy prozdrowotnej chodzi mniej uczniów, niż to było na początku, bo wrócili na lekcje wf-u.
Dyrektor Zaradzka-Cisek zastanawia się głośno, co mogło na to wpłynąć: Może jakieś znaczenie miał fakt, że grupa spotyka się na ostatnich piątkowych godzinach, a młodzież woli rozpoczynać wcześniej weekend? Jeśli nawet chęć zabawy i potrzeba rozrywki przyczyniły się do tego, że uczniowie znów chodzą na lekcje wychowania fizycznego, to i tak sukces dyrektor jest wart odnotowania.