Rosjanie nie dają za wygraną w sprawie katastrofy "Kurska" - do ataku przystapili teraz deputowani Dumy Państwowej. Chcą obejrzeć amerykańską łódź podwodną, która ich zdaniem mogła staranować rosyjski okręt podwodny.

Inna wersja mówi, że okręt został zatopiony przez torpedę wystrzeloną przez rosyjski krążownik "Piotr Wielki". Właśnie ta hipoteza wydaje się coraz bardziej prawdopodobna. Dziś jeden z członków komisji parlamentarnej badającej przyczyny tragedii, Siergiej Żekow, powiedział, że z "Piotra Wielkiego" wystrzelono łącznie pięć pocisków. Odnaleziono jednak tylko cztery. Piąty najprawdopodobniej uderzył właśnie w "Kursk".

Dwóch deputowanych Dumy zgłosiło dzisiaj w prezydium niższej izby parlamentu projekt apelu do prezydenta Billa Clintona i Kongresu Stanów Zjednoczonych. Apel zawiera prośbę, by przedstawiciele Rosji mogli obejrzeć z zewnątrz okręt podwodny "Memphis", który mógł spowodować katastrofę "Kurska". Amerykanie przyznali, że "Memphis" obserwował manewry rosyjskiej floty północnej, a kilka dni po katastrofie "Kurska" wpłynął do jednej z norweskich baz, by marynarze mogli odpocząć i uzupełnić zapasy. Było to uzgodnione już kilka miesięcy wcześniej, ale Moskwa zaczęła podejrzewać, że "Memphis" będzie także remontował tam uszkodzone poszycie. Amerykańskie władze zaprzeczyły, ale "niewierni Tomasze z Dumy" chcą się o wszystkim przekonać na własne oczy. Apel stanie się oficjalnym dokumentem dopiero po zaakceptowaniu przez deputowanych, ale - jak sie zdaje - nie ma na to zbyt wielkich szans.

14:00