Tysiące zwolenników opozycji zbierają się na centralnej ulicy Kijowa, by domagać się uznania wyborczego zwycięstwa Wiktora Juszczenki. Sprawą fałszerstw ma zająć się na nadzwyczajnej sesji ukraiński parlament.
Centralna Komisja Wyborcza podała wieczorem, że kandydat władz Wiktor Janukowycz otrzymał 49,7 procent głosów, dokładnie o 3% więcej niż lider opozycji Wiktor Juszczenko.
Władze siedmiu dużych ukraińskich miast odmówiły uznania oficjalnych wyników wyborów. Ich zdaniem wybory wygrał kandydat opozycji Wiktor Juszczenko, a nie premier Wiktor Janukowycz.
Szefowie ukraińskiego MSW, Służby Bezpieczeństwa oraz Prokuratury Generalnej twierdzą, że opozycja dąży do siłowego przejęcia władzy. Ostrzegli, że państwo dysponuje dostatecznymi siłami, by szybko i zdecydowanie położyć kres bezprawiu. Zaniepokojone wynikami wyborów na Ukrainie są USA, UE, OBWE i NATO.
Wiktor Juszczenko oskarżył władze o manipulację i zamach stanu. Wierzę w moje zwycięstwo. Twierdzimy, że władze dopuściły się totalnego zafałszowania wyników głosowania. Wiemy i możemy powiedzieć, że w Doniecku oraz Ługańsku nie było prawdziwego głosowania - stwierdził.
Tam na wybory przyszło - jak za czasów ZSRR - ponad 96% wyborców i prawie wszyscy zagłosowali na Janukowycza. Wg opozycji, takie wyniki to efekt dorzucania do urn sfałszowanych kart do głosowania, by nie dopuścić do zwycięstwa Juszczenki. A wyniki wyborów ogłoszone zostały bardzo szybko. Po pierwszej turze liczenie trwało 12 dni. Dlaczego tym razem tempo jest rekordowe? Posłuchaj relacji specjalnego wysłannika RMF do Kijowa, Andrzeja Zauchy:
Od niedzieli na Placu Niepodległości w centrum Kijowa trwa wiec w obronie demokracji. Wczoraj wieczorem uczestniczyło w nim ponad sto tysięcy ludzi. Jednocześnie na głównej arterii miasta zaczęło powstawać miasteczko namiotowe.
Wybraliśmy Juszczenkę, bo chcemy, by władze sprawował rozumny, wspaniały człowiek, inteligentny i mądry - mówili uczestnicy.
Wiktor Juszczenko zapowiada, że będzie walczył aż do zwycięstwa. Wezwał do kampanii nieposłuszeństwa wobec władz, zaapelował do zebranych, by pozostali na placu w Kijowie. Oskarżył też prezydenta Leonida Kuczmę o bezpośredni udział w wyborczych manipulacjach.
Jak donosił korespondent RMF, demonstracja miała charakter pokojowy. Nikt nie wzywał do przemocy; liderzy opozycji uspokajali, tłumaczyli, że ciągle próbują rozwiązać powyborczy konflikt. Posłuchaj relacji specjalnego wysłannika RMF Andrzeja Zauchy:
Jeśli ta manifestacja „nie posadzi” Juszczenki w fotelu prezydenta, opozycja może wyprowadzić na ulice nawet 100 tys. zwolenników.
Zwolennicy opozycji tłumnie manifestowali nie tylko w Kijowie. W pomarańczowych barwach tonął Lwów, gdzie studenci urządzili spontaniczny wiec poparcia dla Juszczenki. Posłuchaj specjalnej relacji dla RMF ukraińskiego dziennikarza Wiktora Pakosza:
Protest odbywały się także wieczorem w Warszawie. Protestujący złożyli w MSZ petycję, w której domagają się, by polskie władze nie uznały wyniku wyborów prezydenckich na Ukrainie. W tłumie można było spotkać też Ukraińców. Tak naprawdę wygrana Janukowycza w tych wyborach oznacza śmierć Ukrainy jako państwa demokratycznego - mówił jeden z protestujących. Tej agonii Europa przyglądać się nie może - dodają.
Rano, gdy do przeliczenia pozostało jeszcze 25 proc. głosów, komisja na kilka godzin zawiesiła swą pracę. Stało się to dokładnie w chwili, gdy w centrum Kijowa, na pl. Niepodległości rozpoczynał się wiec opozycji. Dodajmy, że w wyborach, które obserwowało blisko 5 tys. zagranicznych wysłanników, wzięło udział niemal 80 proc. uprawnionych do głosowania.