„Przejazd i przejście wyłącznie dla właścicieli posesji i służb miejskich” – tabliczki takiej treści zawisły na ulicy Polanka w Szczecinie. Wstępu na ulicę postronnym broni zarządca drogi – Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych. Jak twierdzi – dla ich dobra. Z końcem kwietnia dyrekcja Polance wyłączyła bowiem na Polance oświetlenie.
Tędy chodzą dzieci do podstawówki, bo to bezpieczniejsza i krótsza droga. Ale nie tylko dzieci. W weekendy tędy idą ludzie na spacer do Puszczy Bukowej i wiele osób skraca drogę na przystanek autobusu. A tu te tabliczki - irytuje się Bogusław Sasin, mieszkaniec ulicy Polanka i szef związku zawodowego w RDLP w Szczecinie.
Tabliczki zawisły pod koniec kwietnia. Od początku maja na osiedlowej uliczce po zmroku panują też egipskie ciemności. Mieszkańcy ulicy nie chcą płacić za jej oświetlenie. My też nie chcemy, bo droga co prawda jest nasza, ale z niej nie korzystamy. Dlaczego mamy płacić za coś, z czego nie korzystamy? - mówi Dariusz Jaczewski z RDLP w Szczecinie.
Dlaczego inni mieszkańcy Szczecina za oświetlenie dróg płacą w ramach podatków, a my mamy płacić za światło na drodze, która do nas nie należy - odpowiada Sasin i pokazuje rachunek, jaki za oświetlenie ulicy wystawiła mu Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych. Miesięcznie to ponad 62 złote. Kwota nie taka mała.
Skąd wziął się ten spór? Sprawa sięga dekady wstecz. Wtedy przy ulicy Polanka i sąsiedniej - Leśników istniało osiedle pracowników Lasów Państwowych. 10 lat temu Regionalna Dyrekcja postanowiła sprzedać im działki, na których stoją domy, ale... bez drogi. Był taki pomysł, żeby drogę przekazać miastu, dlatego nie sprzedaliśmy drogi mieszkańcom - mówi Dariusz Jaczewski. Tyle, że pomysł ten nie wypalił. Ulica Polanka okazała się bowiem zbyt wąska, nie spełnia kryteriów drogi publicznej i magistrat kilka razy Lasom Państwowym odmówił. Lasy zostały więc z drogą, za utrzymanie której muszą płacić. RDLP zażądała więc, aby mieszkańcy Polanki się dokładali. Od stycznia płaciły jednak tylko trzy osoby. Dlatego, jak słyszymy w dyrekcji, wyłączono światło i ustawiono tabliczki zakazujące wstępu. Ganiać nie będziemy, ale każdy wchodzi tam na własną odpowiedzialność. Jak pani złamie paznokieć u nogi, to my za to odpowiedzialności nie bierzemy - mówi Jaczewski. Co z dziećmi? Niech chodzą na około. W okolicy są inne ulice - dodaje.
Niestety - Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych jest na prawie. Ulica nie ma statusu drogi publicznej i jej właściciel może zrobić z nią co mu się podoba. Mieszkańcy ulicy Polanka liczą jeszcze na interwencję miasta. Są gotowi zrezygnować z chodników, byleby gmina przejęła i oświetliła ulicę.
Aneta Łuczkowska