Susza nęka całą Polskę. Kolejne gminy składają wnioski o ogłoszenie klęski żywiołowej. I choć hydrolodzy zapowiadają na przyszły tydzień deszcz, to nie oznacza to, że skończą się problemy z bieżącą wodą. I nie chodzi tylko o ten rok.
Zasoby w zasadzie są wyczerpane - ostrzega Michał Cyran z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jeśli ta odbudowa nie nastąpi, to może być jeszcze gorzej niż w tym roku - zaznacza.
Brak wody sprawił, że w wielu miejscach wprowadzono ograniczenia w jej zużyciu. Tak jest chociażby na Dolnym Śląsku. Tam w najgorszej sytuacji są mieszkańcy Kotliny Jeleniogórskiej i Kłodzkiej. Do niskiego ciśnienia czy chwilowego braku wody musieli się już przyzwyczaić mieszkańcy m.in. Podgórzyna, Piechowic czy górnej części Kowar. W tych rejonach obowiązuje zakaz używania wody do podlewania ogródków czy mycia samochodów.
Susza dokucza także niektórym podwrocławskim miejscowościom - gmina Czernica, w której już wyschło ujęcie wody, poprosiła o awaryjne podłączenie do wrocławskiego wodociągu.
Susza oczywiście najbardziej daje się we znaki rolnikom. Z powodu upałów straty na Warmii i Mazurach mogą wynieść nawet ponad 60 proc. Najwięcej szkód słońce wyrządziło na południu regionu, tam plony będą najniższe.
Upał ciężko znoszą nie tylko rośliny - z powodu wysuszonych pastwisk chudną zwierzęta hodowlane. A to oznacza mniej mięsa i mniej mleka. Z tego też powodu do urzędów wpływają kolejne wnioski o ogłoszenie klęski żywiołowej. Na Pomorzu rozpatrzono 50; a kolejne czekają. O tym jak wygląda procedura wprowadzania stanu klęski żywiołowej, posłuchaj w relacji reportera RMF Witolda Odrobiny:
Wójt małopolskiej gminy Zielonki zaapelował o powstrzymanie się od mycia samochodów i podlewania ogrodów. Na razie skończyło się tylko na prośbie – nieposłuszni nie muszą obawiać się kar. Część z 15 tysięcy mieszkańców miała już z wodą poważne kłopoty ciśnienie było bardzo niskie. Wodę więc „pożyczano” z wodociągów ościennych gmin.