Groźny pożar składowiska odpadów w Jakubowie koło Polkowic na Dolnym Śląsku. Ewakuowano 340 górników z kopalni w Polkowicach. W akcji jest 30 zastępów straży pożarnej, a także helikoptery, które zrzucają z powietrza wodę na płonące tereny. Strażakom udało się ugasić okoliczny las, który wcześniej zajął się ogniem ze składowiska.
Pożar wybuchł w Jakubowie w pobliżu Polkowic na Dolnym Śląsku po godz. 13. Na składowisku odpadów płoną niebezpieczne substancje, m.in. oleje, smary i farby. Znajduje się tam tysiąc ton takich materiałów, dlatego opanowanie pożaru nie jest łatwe. Beczki z tymi substancjami wybuchają, co jest niebezpieczne i spowodowało rozprzestrzenienie się pożaru także na pobliski las - powiedział RMF FM starszy kapitan Daniel Mucha z dolnośląskiej straży pożarnej.
Przed godz. 17 strażakom udało się ugasić płonący las. Spłonęły w sumie 2 hektary lasu. Strażacy monitorują ten teren - istnieje obawa, że las znowu się zapali.
Cały czas trwa walka z pożarem samego składowiska.
Niedaleko znajduje się szyb wentylacyjny kopalni w Polkowicach. Z zakładu ewakuowano 340 górników. Było niebezpieczeństwo, że dym może dostać się do szybu. Rzecznik KGHM Polska Miedź Jarosław Twardowski powiedział, że znajdujący się w okolicy pożaru szyb św. Jakuba, należący do kopalni Polkowice-Sieroszowice, nie jest bezpośrednio zagrożony. Wycofaliśmy górników z drugiej zmiany. Zamknęliśmy klapy szybu wentylacyjnego, ale to wcale nie znaczy, że jest on zagrożony. Po prostu dmuchamy na zimne - powiedział Twardowski.
Rzecznik dolnośląskiej straży pożarnej Daniel Mucha powiedział, że mimo wstępnej decyzji o ewakuacji ostatecznie nie było potrzeby, by mieszkańcy pobliskiej wsi Jakubów musieli opuścić domy.
Pogoda sprzyja i wieś nie jest zagrożona. Nadal z pożarem walczy 30 jednostek, także samolot podający wodę z góry. Opanowaliśmy pożar lasu. Nie ma już wybuchów i na składowisko podajemy środki gaśnicze. Akcja potrwa wiele godzin, prawdopodobnie do rana - powiedział rzecznik.
Nad okolicą unoszą się kłęby czarnego dymu. Grupa chemiczna z Legnicy sprawdzała, w jakim stopniu dym jest niebezpieczny. Na miejscu są także inspektorzy środowiska.
Badania wykonane przez służby sanitarne z powietrza wykazały, że na szczęście nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia. Dym z tego pożaru nie jest niebezpieczny, ale mimo wszystko apeluję, by mieszkańcy byli ostrożni - mówił wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak po posiedzeniu sztabu kryzysowego.
Jak poinformowali strażacy, na nielegalnym składowisku znajdowały się m.in. beczki z farbami, rozpuszczalnikami, olejami i nieznanymi środkami chemicznymi. Składował je przedsiębiorca, wobec którego prokuratura prowadzi śledztwo, ponieważ nie miał właściwych pozwoleń na przywożenie i przechowywanie takich materiałów. Władze samorządowe nakazały mu usunięcie tych materiałów, a gdy tego nie zrobił, ukarały go grzywną.
Informację dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
(ak)