Mimo kilkukrotnego przeszukania falochronu w Darłówku Zachodnim nurkom nadal nie udało się odnaleźć ciał 11-latki i jej 13-letniego brata. Ratownicy zakończyli akcję na morzu. Decyzja o jej kontynuowaniu ma zapaść w piątek. Plaże nadal będą patrolować policjanci - informuje reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska.

Zakończyliśmy dzisiejsze działania. Niestety, nie udało nam się odnaleźć dzieci. Przeszukaliśmy duży odcinek. Praktycznie wszystko, co było możliwe. Warunki były dobre do naszej pracy. Myślę, że gdyby te ciała tam były, to byśmy je znaleźli - powiedział Krystian Głyżewski, nurek koordynujący akcję poszukiwawczą w morzu.

Natomiast rzecznik sławieńskiej policji Agnieszka Łukaszem zapewniła, że policjanci zostają w Darłówku i nadal będą patrolowali linię brzegową z lądu. Dopóki nie odnajdziemy tych dzieci, my swoje poszukiwania będziemy prowadzić. Natomiast, czy one będą skoordynowane z ratownikami, to będzie ustalane w piątek rano - powiedziała rzecznik.

Akcja poszukiwawcza w morzu trwała w czwartek od godz. 9. Prowadziła ją grupa nurków OSP oddziału ratownictwa wodnego w Koszalinie zrzeszonych w klubie Mares WOPR Szczecin. Akcję zabezpieczały Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) i z lądu policja. Nurkowie z linii umocnień falochronu zachodniego przenieśli akcję na wschodni.

We wtorek po południu na plaży w Darłówku Zachodnim matka zgłosiła zaginięcie trojga dzieci: chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Według policyjnych ustaleń, kobieta miała na chwilę spuścić je z oczu, wychodząc z najmłodszym dzieckiem do pobliskiej toalety. Jeszcze we wtorek ratownicy wyciągnęli z morza 14-latka. Reanimacja okazała się skuteczna, ale chłopiec nie przeżył kolejnego dnia - zmarł w szpitalu w Koszalinie. Dwojga zaginionych dzieci dotychczas nie udało się odnaleźć.

Jak poinformowała w czwartek PAP pełniąca obowiązki prokurator rejonowa w Koszalinie Alicja Kowal, wszczęte będzie śledztwo w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia trójki dzieci przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nimi. Śledztwo będzie dotyczyło także nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z dzieci. Na tę chwilę potwierdzony jest zgon jednego dziecka, dwoje uznanych jest za zaginione - wyjaśniła prokurator Kowal, dodając, że oba czyny zagrożone są karą pozbawienia wolności do pięciu lat.

Prokurator Kowal powiedziała, że postępowanie jest prowadzone w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. Trwa wyjaśnianie okoliczności zdarzenia. Wielu świadków już zostało przesłuchanych, w tym, jak poinformowała prokurator, rodzice dzieci.
W Sulmierzycach w Wielkopolsce, z której pochodzi rodzina, piątek ogłoszono dniem żałoby w mieście.

(ph)