Sejmowa komisja śledcza nie wyklucza, że zmieni swoją decyzję w sprawie Jana Widackiego, pełnomocnika doktora Kulczyka. Trzy dni temu śledczy pozbawili biznesmena jego pełnomocnika, reprezentującego go przed komisją. W odwecie Kulczyk odmówił składania zeznań.
Komisja najwyraźniej ugięła się trochę pod falą zmasowanej krytyki, że decyzja o odwołaniu Jana Widackiego jest zła i bezprawna. Posłowie, co prawna, nadal obstają przy swoim stanowisku, ale chcą oddać decyzję w ręce Kulczyka.
Słychać jednak, że byliby szczęśliwi, gdyby Kulczyk zmienił zdanie lub Widacki sam zrezygnował. A w opinii niektórych śledczych zdecydowanie powinien, bo został przez komisję powołany na świadka. Prawo nie zabrania łączenia tych ról, ale oprócz prawa jest jeszcze etyka:
Pan Widacki w takiej sytuacji nie może być – moim zdaniem – pełnomocnikiem pana Jana Kulczyka i w tym zakresie powinien podjąć stosowną decyzję - mówi Roman Giertych.
Mecenas Widacki twierdzi jednak, że ani Kulczyk nie cofnął mu pełnomocnictw, ani on sam nie zamierza z nich zrezygnować. Pan Kulczyk ma do mnie pełne zaufanie - powiedział reporterce RMF w rozmowie telefonicznej.
A jeśli tak, to komisja prawdopodobnie będzie musiała zweryfikować swoją decyzję, choć czeka jeszcze na ekspertyzę z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.