"Jestem przerażona tym, co się dzieje. Politycy powinni pamiętać, że za każdą decyzją reprywatyzacyjną stoi konkretny człowiek i jego dramat... Nie podoba mi się, że komisja weryfikacyjna jest "uwalana", bo jest "pisowska", a "Jaki nie ma prawniczego wykształcenia". No dobrze, tylko jakoś nikt poza tą komisją nie miał ochoty się tą aferą zająć” - mówi Onetowi Magda Brzeska, córka zamordowanej w 2011 r. ikony ruchu lokatorskiego Jolanty Brzeskiej. Wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję komisji weryfikacyjnej ws. kamienicy, w której mieszkała Jolanta Brzeska.

Magda Brzeska, której rodzice mieszkali przy Nabielaka 9, w rozmowie z Onetem nie kryje irytacji. Trochę jestem już przyzwyczajona do tej przepychanki, ale mam wrażenie, że ciągle przekraczane są nowe granice. Tym razem granice przekroczyli sędziowie - mówi ostro.

Mam wrażenie, że ta komisja nie zyskuje uznania w oczach sądu, bo "jest pisowska". Ale przecież w jej skład weszli członkowie wszystkich ugrupowań politycznych, także ci z PO i Nowoczesnej. Jakoś się dogadali. No więc jak to jest? Konsekwencje są takie, że cokolwiek ta komisja nie uchwali, to jest to "uwalane", bo "komisja jest pisowska". A w ogóle jej były szef Patryk Jaki nie ma wykształcenia prawniczego. Takie argumenty są podawane - opowiada Magda Brzeska.

Córka Jolanty Brzeskiej zapowiada dalszą walkę. Tylko to będzie teraz takie żonglowanie. Zostaje nam NSA, tylko diabli wiedzą, komu ten sąd jest przychylny? - mówi Onetowi.

"Jedyne, co czułam, to pogardę wobec nas"

Chciałabym, żeby politycy pamiętali: Za każdą decyzją reprywatyzacyjną stoi jakiś człowiek. Za każdym numerem domu, mieszkania kryje się jakiś dramat - denerwuje się Magda Brzeska.

Wielu ludzi jest nadal w ciężkiej sytuacji. Nie wiedzą nadal, na czym stoją. Jestem tym przerażona. A wczoraj miałam wrażenie, że sąd miał nas wszystkich gdzieś. Jedyne, co czułam, to pogardę wobec nas. Przyszedł znów jakiś motłoch się na coś skarżyć - i tyle... - komentuje córka zamordowanej osiem lat temu działaczki lokatorskiej.

Jak WSA uzasadnił swoją decyzję?

Wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję komisji weryfikacyjnej ws. nieruchomości przy stołecznej ul. Nabielaka 9. To w tej kamienicy mieszkała znana działaczka lokatorska Jolanta Brzeska. Kobieta zginęła w 2011 roku w niewyjaśnionych okolicznościach. Skargę na decyzję komisji złożył m.in. Marek M. - "handlarz roszczeniami".

Decyzję reprywatyzacyjną dotyczącą kamienicy przy ul. Nabielaka 9 w styczniu 2006 roku podpisał Mirosław Kochalski - ówczesny sekretarz m.st. Warszawy. Na jej mocy kamienicę - gdzie mieszkała m.in. zamordowana w 2011 roku Jolanta Brzeska - przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu "kupcowi roszczeń" Markowi M., który część praw miał nabyć za bezcen od innych spadkobierców.

Reprywatyzację nieruchomości przy ul. Nabielaka 9 komisja weryfikacyjna uchyliła w grudniu 2017 roku, nakazując jednocześnie Markowi M. zwrot ponad 2,9 mln zł.

Komisja argumentowała, że po reprywatyzacji sytuacja lokatorów kamienicy radykalnie się pogorszyła: podwyższono czynsze, co doprowadziło do powstania zaległości finansowych, a to z kolei skutkowało postępowaniami o zapłatę i eksmisjami. W konsekwencji niemal wszyscy lokatorzy opuścili swoje mieszkania.

Skargę na decyzję komisji w zakresie uzasadnienia złożyło m.st. Warszawa, zaskarżył ją także Marek M.

We wtorek warszawski sąd zdecydował o jej uchyleniu, odrzucając wcześniej wniosek ratusza o odroczenie postępowania. Odnosząc się do przyznania prawa użytkowania wieczystego na rzecz określonego podmiotu, sędzia Dariusz Pirogowicz tłumaczył, że komisja weryfikacyjna zgodnie z przepisami nie mogła "uchylać praw przynależnych do budynku jako takiego czy też lokalu do tego budynku należącego". Więc już z tego względu decyzja komisji jest wadliwa - mówił.

Zdaniem sądu nie można też postawić prezydentowi m.st. Warszawy zarzutu, że wydając decyzję reprywatyzacyjną, w sposób rażący naruszył przepisy postępowania.

Córka Jolanty Brzeskiej: Sądowi chodzi tylko o to, by udowodnić PiS, iż się myli

W czasie odczytywania uzasadnienia wyroku część osób, w tym córka tragicznie zmarłej Jolanty Brzeskiej, opuściła salę sądową.

Mam wrażenie, że chodzi tylko o to, żeby "kopnąć w nery" komisję reprywatyzacyjną i nic więcej, żeby udowodnić PiS-owi, że się myli. A tak naprawdę przecież tu nie chodzi o PiS, tylko o tych ludzi, którzy gdzieś za tymi decyzjami stoją. Za Nabielaka stoję ja, stoi moja mama, stoją ludzie, którzy mieszkali w tych mieszkaniach. To są konkretne nazwiska, konkretne osoby - mówiła Magda Brzeska.

Dzisiaj na sali sądowej dowiedziałam się, że moi rodzice przez wiele lat przeżywali "drobne niedogodności". Te "drobne niedogodności" przeżywali też inni mieszkańcy. Te drobne niedogodności to była likwidacja chodnika, to było wycięcie płotu. "Drobne niedogodności". To jest szokujące - podkreśliła.

Spalone zwłoki działaczki Jolanty Brzeskiej

Spalone zwłoki działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów znaleziono w marcu 2011 roku w Parku Kultury w położonym na południowym krańcu Warszawy Powsinie. Wszczęto wówczas śledztwo, które formalnie dotyczyło nieumyślnego spowodowania śmierci, ale prokuratura badała w nim kilka możliwych wersji, w tym samobójstwa i zabójstwa.

Dwa lata później z powodu niewykrycia sprawców śledztwo zostało umorzone, mimo że prokuratura uznała, że więcej okoliczności wskazuje na zabójstwo.

W 2016 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro polecił wznowić śledztwo.