Co najmniej kilkaset osób zatrzymanych po Marszu Niepodległości – to nieoficjalne ustalenia dziennikarzy RMF FM. Policja przyznaje, że zatrzymań było bardzo dużo, ale konkretne liczby zostaną podane dopiero w czwartek. “Działania policjantów były zdecydowane i takie miały być. Będziemy je podsumowywać podczas czwartkowego briefingu” - mówił rzecznik KSP Sylwester Marczak. Zarzucił też organizatorom Marszu, że mówienie z ich strony o zapewnieniu bezpieczeństwa należy traktować jako bajki.

Zatrzymani zostali uczestnicy Marszu Niepodległości - tak informuje policja. Mowa o tych, którzy atakowali policjantów - kamieniami, racami.

Były trzy miejsca, gdzie zatrzymań było najwięcej. Najpierw - jeszcze przed rozpoczęciem Marszu - zatrzymano dużą grupę pseudokibiców niedaleko Dworca Gdańskiego. Oni byli uzbrojeni w białą broń. Drugą grupę zatrzymano już w trakcie Marszu na Rondzie de Gaulle'a, gdzie bandyci zaatakowała policję. Trzecią grupę zatrzymano niedaleko Stadionu Narodowego, gdy Marsz nie chciał przepuścić karetek, jadących do szpitala tymczasowego.

Rzecznik KSP Sylwester Marczak nie chciał podać liczby osób zatrzymanych przez policję w związku z zamieszkami i incydentem podpalenia mieszkania. Jak wyjaśnił, ta liczba się zmienia, bo "zatrzymania cały czas trwają". Nie chciał też odpowiedzieć, czy policja w związku z zamieszkami zatrzyma organizatorów marszu, w tym prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza.

Rzecznik KSP podczas briefingu po Marszu Niepodległości odrzucił zarzuty środowiska narodowego, że policja nie chciała doprowadzić, aby do przejazdu samochód włączyły się kolejne auta, a nakazali demonstrantom iść pieszo. Pojawiły się informacje w przestrzeni medialnej, zwłaszcza w social mediach, które są kłamstwem, że niby policjanci mieli wskazywać, że ktoś może tam udać się pieszo. Nie, proszę państwa, policjanci wielokrotnie, ja również podkreślałem to, że mamy do czynienia ze zgromadzeniem, które w tej formie nie może się odbyć, bo jest nielegalne - mówił o tym ratusz, mówił o tym pan wojewoda, mówił o tym przede wszystkim sanepid w kontekście charakterze o zagrożeniu epidemiologicznym - powiedział Marczak.

Zarzucił także brak świadomości epidemiologicznej organizatorom marszu.

Blokada przy Stadionie Narodowym ze względu na bezpieczeństwo tymczasowego szpitala

Podkreślił także, że policja wzięła także pod uwagę wariant negatywny i musiała stworzyć przy Stadionie Narodowym, gdzie obecnie znajduje się tymczasowy szpital covidowy tzw. "drogę życia" dla karetek pogotowia, a która prowadziła m.in. mostem Świętokrzyskim czy Wybrzeżem Szczecińskim. Kiedy na błoniach tłum kierował się w kierunku Wybrzeża Szczecińskiego, policjanci zablokowali przejście dlatego, żeby te respiratory, które były dowożone w tym czasie do szpitala, który mieści się na Stadionie Narodowym, dotarły tam na czas - powiedział.

KSP: Działania policjantów były zdecydowane, takie miały być

Rzecznik policji mówił, że przy rozpoczęciu interwencji policjantów doszło do rzucaniem w ich kierunku kamieniami. Wydaje mi się, że mówienie tutaj o odpowiedzialności, mówienie o świadomości i zapewnieniu bezpieczeństwa raczej możemy potraktować jako bajka ze strony osoby, która takie osoby wygłasza - ocenił.

W tym przypadku działania policjantów były zdecydowane, takie miały być, dlatego były używane z naszej strony środki przymusu bezpośredniego, dlatego policjanci używali m.in. gazu, używali również w indywidualnych przypadkach broni gładkolufowej, używali również policjanci innych środków przymusu bezpośredniego, ale to będziemy podsumowywać podczas jutrzejszego briefingu, gdzie wskażemy konkretne liczby - podkreślił Marczak.

Zapytany o przyczynę zamieszek i walk uczestników marszu z policją, a także czy zostali oni sprowokowani przez "kontrmanifestację", Marczak stwierdził: "w tym przypadku atakowani byli policjanci. Nie mam takich informacji, by atakowani byli uczestnicy marszu. (...) Na tę chwilę dementuję udział jakichkolwiek innych grup, bo takich informacji nie ma".

Mówiąc o zdarzeniach, do których doszło na Rondzie de Gaulle’a, na błoniach Stadionu Narodowego oraz w okolicach ul. Andersa. Marczak podkreślił: "Tam atakowana była policja". Wyjaśnił, że podczas tego ataku napastnicy rzucali kamieniami i racami . Marczak stwierdził, że wśród napastników była grupa kibiców. Podał, że rannych jest kilku policjantów.

ZOBACZ RELACJĘ Z MARSZU: Marsz Niepodległości w Warszawie. Doszło do starć z policją