Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego potwierdza statystyki Światowej Organizacji Zdrowia, według której rocznie przez choroby związane z zanieczyszczeniem powietrza przedwcześnie umiera ponad 40 tysięcy osób. To oznacza, że powietrze zabija rocznie dwa razy więcej Polaków niż łącznie ginie w wypadkach drogowych (ponad 3 tysiące), przez utonięcie (1 tysiąc), a także w wyniku zabójstw (pół tysiąca) i samobójstw (6 tysięcy).
Krzysztof Skotak z Państwowego Zakładu Higieny podkreśla, że smog to nie tylko wysoki poziom pyłów PM2,5 i PM10 ze spalania w piecach domowych. Dokładają nam się do tego samochody, przemysł i energetyka, ten poziom tła który porównywalibyśmy z innymi krajami u nas jest dużo wyższy - mówi epidemiolog PZH.
W Polsce głównym źródłem pyłów PM 2,5 uważanych za najbardziej szkodliwe jest przede wszystkim spalanie węgla i biomasy. Większość mieszkańców polskich miast oddycha powietrzem bardzo zanieczyszczonym, przekraczającym normy nie tylko zalecane przez Światową Organizacje Zdrowia, ale i znacznie bardziej pobłażliwą pod tym względem Unię Europejską. Przez to rośnie zachorowalność na raka płuc i choroby układu oddechowego oraz układu krążenia.
Istnieją też dowody, że zanieczyszczenie powietrza spowalnia rozwój dziecka w łonie matki i zwiększa ryzyko przedwczesnego porodu.
Prowadzone analizy pozwalają przypisać zanieczyszczeniu powietrza określone liczby przedwczesnych zgonów na 100 tysięcy mieszkańców. Najniższe wskaźniki notuje się w państwach Europy Zachodniej, a najwyższe w Europie Wschodniej (gdzie powietrze jest najgorszej jakości).
Według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, zanieczyszczenie powietrza przyczynia się do śmierci największej liczby osób na Ukrainie i Białorusi oraz w Bułgarii (powyżej 100 osób), najmniejszej zaś (poniżej 20 osób) w krajach skandynawskich - Norwegii, Szwecji, Finlandii i na Islandii. Średnia europejska wynosi 50 przypadków. Polska - 60.
(łł)