Kotowice to miejscowość, gdzie jest jeden z największych cmentarzy z czasów I wojny światowej na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. To prawie stuletnia wojenna nekropolia. Cmentarz przez wiele lat niszczał, był też okradany. Od niedawna - za sprawą Towarzystwa Jurajskiego i lokalnego samorządu - jest jednak systematycznie odnawiany.
Cmentarz powstał pod koniec pierwszej wojny światowej. Wówczas pochowano tu ponad 500 żołnierzy: Austriaków, Niemców i Rosjan - wylicza Piotr Orman z Towarzystwa Jurajskiego.
Prawie 20 lat później nekropolia została powiększona. Z 10 innych miejsc w okolicy, gdzie też pochowani byli żołnierze, do Kotowic przeniesiono szczątki kolejnych, a także pomniki i żeliwne krzyże. W tej chwili na cmentarzu spoczywają szczątki prawie 1500 żołnierzy z kilku krajów Europy.
Do dziś wśród miejscowych krąży opowieść, że na cmentarzu "leżą Turcy". Ale to nie chodzi o Turków, tylko o Bośniaków, którzy walczyli w armii austro-węgierskiej. A mylne skojarzenie wzięło się stąd, że jednostki bośniackie jako regulaminowe nakrycie głowy miały fez, który noszą też Turcy - opowiada Piotr Orman.
Po II wojnie światowej cmentarz niszczał, teren wokół grobów zarastały krzewy i drzewa. Dopiero w 1988 r. trafił on na listę zabytków. Dwanaście lat później cmentarz został wyremontowany. W 2004r roku został zdewastowany. Złodzieje ukradli wtedy i sprzedali na złom sporą część nagrobnych znaków.
Od prawie 10 lat odnawianiem cmentarza zajmuje się Towarzystwo Jurajskie. Wspiera je też lokalny samorząd. Właśnie odnowiono jeden z piaskowców. Jest na nim napis: "Śmiercią złączeni".
To dobre hasło dla wszystkich cmentarzy z czasów I wojny światowej. Nigdy wcześniej bowiem ani nigdy później wrogów nie chowano obok siebie. To dlatego razem leżą tu żołnierze zarówno zwycięskich, jak i pokonanych armii - mówi Piotr Orman.
W Kotowicach pochowani są tylko żołnierze. To typowo wojenny cmentarz.
Takie cmentarze to lekcja historii. Ci, którzy tu leżą, nie zmarli śmiercią naturalną, ale zginęli w walce. Życie tych wszystkich ofiar zmieniła historia, a niestety historia ludzkości to właśnie historia wojen - kończy Piotr Orman.