Od wczoraj na Gorącą Linię RMF FM otrzymujemy sygnały o problemach z dopisywaniem do rejestru wyborców przez system ePUAP. Wiele osób choć dopisało się do listy przez system elektroniczny, to gdy przyszli do lokalu wyborczego odmówiono im prawa do głosowania. Usłyszeli, że nie figurują na liście. "Gminy nie dochowały staranności" - mówi minister cyfryzacji i zrzuca na samorządy winę za bałagań z internetowym dopisywaniem się do rejestru wyborców. "Nie damy z siebie zrobić kozła ofiarnego" - odpowiada warszawski ratusz. Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za kłopoty osób, które złożyły wniosek, ale nie mogły wziąć udziału w wyborach samorządowych. Miałeś podobny problem? Opisz go w komentarzu lub wyślij na adres redakcji fakty@rmf.fm. Dziś będziemy się zajmować tym tematem. Mamy też ważne informacje dla wyborców z Gdańska i Krakowa.
Nasi słuchacze zwrócili uwagę, że nikt nie poinformował ich, że do wniosku muszą dołączyć jeszcze dokument potwierdzający, że w danym mieście rzeczywiście mieszkają.
Efekt jest taki, że bardzo dużo osób złożyło wniosek, ale nie dołączyło np. umowy najmu mieszkania, umowy o pracę czy PIT-a, bo rządowa strona tego nie wymagała. Nie dostali także informacji z gmin albo nie sprawdzili swoich skrzynek w systemie ePUAP. W rezultacie mimo złożenia wniosku o dopisanie do rejestru, wyborcy w lokalu nie figurowali w spisach i nie otrzymali kart do głosowania. Wiele osób nie mogło zagłosować, choć wniosek o dopisanie do listy wyborców w miejscu zamieszkania składali wcześniej niż trzy dni robocze przed głosowaniem.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa osoby, które składały wnioski przez ePUAP, ale nie znalazły się w spisie wyborców, nadal mają szansę na zagłosowanie w drugiej turze wyborów - o ile taka będzie w ich miastach czy gminach. Druga tura jest pewna w Gdańsku. Co powinni teraz zrobić ci, którzy chcieli dopisać się do rejestru wyborców. Tam trwa procedura administracyjna, która rozpoczęła się wraz ze złożeniem wniosków przez potencjalnych wyborców. Oni powinni więc czekać na odpowiedź. W Gdańsku o wpisanie do rejestru wnioskowało 2430 osób, większość przez ePUAP właśnie. 70 wniosków odrzucono, 1757 rozpatrzono pozytywnie. Około 600 wciąż czeka na rozpatrzenie. Urzędnicy przyznają, że ze względu na system o wiele łatwiej było weryfikować tych, którzy osobiście stawili się na miejscu. To rozwiązanie. Jeśli komuś zależy, to powinien udać się do urzędu, by uniknąć przykrego rozczarowania jak wielu z tych, którzy wczoraj chcieli, ale nie mogli zagłosować.
Krakowscy urzędnicy radzą z kolei, by osoby, które złożyły wniosek, ale nie znalazły się w spisie wyborców, skierowały teraz do urzędu skargi
Każdy przypadek, który będzie złoszony, będzie rozpatrzony indywidualnie. Musimy zobaczyć, dlaczego tak się stało, że człowiek nie został dopisany do listy, ale musimy to zrobić dopiero w momencie, gdy taka skarga się pojawi - mówił Dariusz Nowak z krakowskiego urzędu miasta. W sumie w Krakowie złożono ponad 10 i pół tysiąca wniosków o dopisanie do spisu wyborców.
Tylko 80 próśb skierowanych przez platformę ePUAP zostało oficjalnie odrzuconych.
Państwowa Komisja Wyborcza podczas porannej konferencji prasowej odniosła się do problemów osób, które dopisały się do listy wyborców przez ePUAP, ale nie mogły głosować w lokalach wyborczych.
W tej chwili ta kompetencja leży jedynie w gestii organów gminy. To są jedyne organy do podejmowania takiej decyzji(...). Informacje, jakie do nas napływają, to są informacje od wyborców, głównie z Warszawy. Są też pojedyncze informacje z terenu Polski, ale gros informacji jest z Warszawy. Jaka jest skala w kraju, to nie jesteśmy w stanie powiedzieć. To urząd musi zweryfikować decyzję czy wydał decyzję, czy wyborcy zostali nie dopisani w spisie. My nie mamy takich informacji - stwierdziła Magdalena Pietrzak z Krajowego Biura Wyborczego.
Akcja była informacyjna. Mówiliśmy, kiedy się zgłaszać, żeby na ostatnią chwilę nie odkładać. Chorobą polską jest to, że wszystko robi się na ostatnią chwilę - stwierdził Kozielewicz i dodał: Nie jest winą organów wyborczych ani samorządowych, że polski wyborca robi wszystko na ostatnią chwilę. Polska to i tak jest eldorado dla wyborców na tle Europy. Organy publiczne robią bardzo dużo dla wyborców. U nas z urzędu wyborców wpisuje się do rejestrów w miejscu ich zameldowania. Nie w całej Europie tak się dzieje - stwierdził.
Rząd stworzył iluzję systemu, który umożliwia dopisanie się do rejestru wyborców, a nie stworzył do tego odpowiednich warunków w samym systemie i prowadził politykę informacyjną, która mogła wprowadzać w błąd - napisano na oficjalnym profilu Miasta Stołecznego Warszawy na Facebooku.
System ePUAP w wyborach samorządowych zadziałał prawidłowo, a informacje, że zawinił, nie znajdują uzasadnienia - mówił w poniedziałek minister cyfryzacji Marek Zagórski. Zapewnił, że formularz był przygotowany zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego.
Szef MC na poniedziałkowej konferencji prasowej odniósł się do zarzutów, że system ePUAP w wyborach nie zadziałał, bo niektórzy nie zdołali dopisać się za jego pomocą do rejestru wyborców.
Minister cyfryzacji mówił na konferencji prasowej, że system ePUAP działał prawidłowo, a usługa została zbudowana w oparciu o obowiązujące przepisy. Brak rejestracji w przypadku niektórych wyborców wynikał na ogół z tego, mówił minister, że niektóre samorządy wymagały dodatkowych dokumentów albo wyborcy składali wnioski w terminie, który nie dawał gwarancji dopisania do rejestru.
Ministerstwo cyfryzacji przygotowało formularz zgodnie z przepisami i zgodnie z wymogami Kodeksu wyborczego. Rola ministerstwa cyfryzacji kończy się wtedy, kiedy obywatel wypełnił wniosek i wysłał za pośrednictwem ePUAP-u. Reszta zadania należy do samorządu, który ma obowiązek zweryfikować taki wniosek, w ciągu trzech dni wydać decyzję i doręczyć ją niezwłocznie - mówił.
Ponadto, jak dodał minister, na stronie internetowej wskazywano, że 16 października jest najbezpieczniejszym terminem do składania wniosków, ponieważ gwarantuje wydanie decyzji jeszcze przed wyborami. Zagórski dodał, że część wyborców złożyło wnioski o dopisanie do rejestru po 16 października - w środę, czwartek oraz piątek. W całej Polsce w tych dniach złożono 3 tys. 157 wniosków. W Warszawie wniosków wysłanych po 16 października było 1 049.
Zagórski powiedział, że do ministerstwa cyfryzacji dochodziły informacje, że urzędy gmin nie wydawały w terminie decyzji ws. wpisania do rejestru. Zawiniły procedury w samych gminach - zaznaczył.
Winne są samorządy i obywatele, którzy zbyt późno złożyli wnioski o dopisanie do spisu wyborców - twierdzą posłowie PiS. Poseł PiS Łukasz Schreiber nie ma sobie nic do zarzucenia. I to pomimo faktu, że samorządowcy od dawna ostrzegali, że ustawowe TRZY dni na zweryfikowanie wniosków o dopisanie do rejestru wyborców to zdecydowanie za mało. Poczekajmy na spokojnie, co najwyżej wszyscy mogą mieć do siebie zarzuty - dodał Schreiber.
To przede wszystkim problem z Warszawy - mówi o kłopotach osób, które próbowały dopisać się do spisu wyborców za pomocą rządowego portalu internetowego szef PKW Wojciech Hermeliński.
Komisja nie zna natomiast skali tego problemu.
Wojciech Hermeliński mówił o organach samorządu, który nie mogły sobie poradzić z liczbą wniosków. Jak dodał, osoby, które czują się pokrzywdzone tym, że na czas nie zostały dopisane do list, mogą zaskarżyć tę decyzję. Chodzi o złożenie w ciągu 14 dni protestu wyborczego w sądzie okręgowym. By był skuteczny, sąd musi stwierdzić, że brak głosu miał wpływ na wynik głosowania.
A może to spowodować unieważnienie wyborów.
(nm, mch)