Prawie 6 tysięcy byłych funkcjonariuszy SB dostało już decyzję o zmniejszeniu ich emerytur - dowiedział się reporter RMF FM Konrad Piasecki. Ponad 30 tysięcy otrzyma je w ciągu najbliższych tygodni. Za niespełna dwa miesiące zacznie działać ustawa likwidująca przywileje emerytalne dawnych esbeków.
Dla niektórych byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa to bardzo bolesna operacja. Ci, którzy przepracowali całe życie w SB i tylko tam zarabiali na swoją emeryturę, tracą czasami ponad połowę dotychczasowych świadczeń. Ich emerytury z 3 czy 4 tysięcy zostają zredukowane do 1-1,5 tysiąca złotych.
Proces wyszukiwania tych, którzy stracą przywileje, wciąż trwa. Zajmujący się nim IPN sprawdził już ponad 150 tysięcy nazwisk. 35 tysięcy z nich to osoby, które według informacji przygotowanych przez Instytut Pamięci Narodowej pełniły służbę w organach bezpieczeństwa państwa. Do tych 35 tysięcy dojdzie zapewne jeszcze kilka dodatkowych. Wedle dzisiejszych szacunków operacja odbierania przywilejów obejmie w sumie około 40 tysięcy osób.
Choć to pokaźna liczba, trzeba podkreślić, że są i tacy, którzy prześlizgną się przez sito ustawy i zdołają utrzymać wysokie emerytury. To osoby, które trudno odnaleźć w aktach, bo odeszły z SB, pracowały gdzie indziej i dziś płaci im ZUS, albo takie, które po roku 89 nadal pozostawały w służbie, były np. zakonspirowanymi agentami, a ich akta są wciąż w - niedostępnym dla weryfikujących - tajnym zbiorze IPN. Jest wreszcie trzecia - zupełnie inna kategoria – funkcjonariuszy, którzy przeszli na drugą stronę barykady.
Ustawa mówi, że jeśli funkcjonariusz SB działał na rzecz niepodległości Państwa Polskiego nie traci przywilejów za okres, w którym grał na dwa fronty. IPN - jak dotąd - doszukał się kilkunastu takich przypadków.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionuje przepisów ustawy - w najbliższych tygodniach wszyscy byli esbecy otrzymają decyzje weryfikacyjne i od 1 stycznia 2010 będą żyli na poziomie porównywalnym z większością polskich emerytów.