W Kolejach Śląskich było za mało personelu, a załogi nie przygotowano odpowiednio na przejęcie przewozów w regionie. W efekcie doszło do niewyobrażalnego chaosu na torach. Takie są wnioski po kontroli Urzędu Transportu Kolejowego.
UTK podczas kontroli wykryło jeszcze inne nieprawidłowości. Stwierdziło, że personel Kolei Śląskich nie zna dostatecznie szlaków przejazdu oraz nie ma pełnej dokumentacji dotyczącej systemu zarządzania bezpieczeństwem tego przewoźnika. Chodzi o braki w procedurach dotyczących bezpiecznego ruchu pociągów.
Braki dotyczą też realizacji rozkładu jazdy. Koleje Śląskie - zdaniem UTK - nie są w stanie zapewnić prawidłowych przewozów, jeśli doszłoby do sytuacji, w której ostateczny rozkład jazdy odbiegałby od pierwotnego. Ponadto składy nie są przystosowane dla osób niepełnosprawnych.
Koleje Śląskie mają teraz 10 dni na odniesienie się do tych zarzutów.
Koleje Śląskie przejęły wszystkie połączenia w województwie wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy w nocy z 8 na 9 grudnia. Okazało się, że od poniedziałku 10 grudnia na śląskich torach zapanował chaos - przewoźnik zaczął odwoływać po kilkadziesiąt pociągów dziennie, a te, które wyjechały na tory notować opóźnienia.
Spółka Koleje Śląskie i władze województwa próbują ustabilizować problematyczną sytuację na torach. W ubiegłym tygodniu dopracowano szczegóły rocznego porozumienia w sprawie przejęcia przez Przewozy Regionalne pięciu połączeń międzywojewódzkich. Dzięki temu Koleje Śląskie mogą przesunąć 10 swoich pociągów oraz pracowników na mniejszą liczbę tras. Oprócz tego PR użyczyła od soboty swoje pociągi do obsługi 13 połączeń między Bielskiem-Białą, Czechowicami-Dziedzicami, Zebrzydowicami i Cieszynem.
W związku z chaosem, jaki powstał na śląskiej kolei, stanowisko stracił prezes Kolei Śląskich Marek Worach, a do dymisji podał się dotychczasowy marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz.