Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe na Warmii i Mazurach nie ma wystarczających środków na ratowanie życia ludzi wypoczywających nad jeziorami, chociaż sezon żeglarski dawno się już rozpoczął. Urząd Marszałkowski przyznał ratownikom 45 tysięcy złotych, ale jest to przydział tylko na papierze.

Ratownicy często wskakują do wody, zabierając ze sobą podarte kamizelki ratunkowe, używają połamanych wioseł i wytartych pontonów zamiast szybkich motorówek. Wydłuża się przez to czas dotarcia do tonącego, w konsekwencji pomoc może przyjść za późno. "Turyści są zostawieni sami sobie. Jak to długo potrwa? Na to nie umiem odpowiedzieć" – powiedział sieci RMF FM prezes olsztyńskiego WOPR Edward Tatysiewicz. Jednak jest szansa na to, że olsztyńscy ratownicy dostaną brakujące środki, chociaż nim to nastąpi miną kolejne dwa tygodnie – takie opóźnienie wynika z niewiedzy marszałkowskich urzędników. Nie znali oni przepisu określającego kryteria podziału pieniędzy między dwa odrębne oddziały WOPR. Mniejszy z oddziałów już otrzymał środki, większy wciąż na nie czeka. Brakujące 45 tysięcy ma wpłynąć do kasy WOPR pod koniec maja. Póki co, trzeba zaapelować do turystów o szczególną ostrożność. Warto przypomnieć, że w latach ubiegłych ratownicy pieniądze na swoją działalność dostawali już w marcu.

RMF FM

14:35