Będzie coraz więcej zachorowań na świńską grypę na południu Polski – ostrzegają przedstawiciele Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. W tej placówce w izolatkach leczy się obecnie 12 pacjentów z AH1N1. "Absolutnie nie ma powodów do paniki, gdyż jest to po prostu grypa, którą się leczy dokładnie tak samo, jak zwykłą grypę. I to nie sama grypa jest groźna, a powikłania po niej" - uspokaja Maria Włodkowska z krakowskiego szpitala. I apeluje, aby nie lekceważyć objawów choroby i zgłaszać się do lekarza pierwszego kontaktu.

Będzie coraz więcej zachorowań na świńską grypę na południu Polski – ostrzegają przedstawiciele Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. W tej placówce w izolatkach leczy się obecnie 12 pacjentów z AH1N1. "Absolutnie nie ma powodów do paniki, gdyż jest to po prostu grypa, którą się leczy dokładnie tak samo, jak zwykłą grypę. I to nie sama grypa jest groźna, a powikłania po niej" - uspokaja Maria Włodkowska z krakowskiego szpitala. I apeluje, aby nie lekceważyć objawów choroby i zgłaszać się do lekarza pierwszego kontaktu.
Kolejka do lekarza (zdjęcie ilustracyjne) /Bartłomiej Zborowski /PAP

Od września na grypę zachorowało już półtora miliona Polaków. Tylko w jednym tygodniu stycznia zarejestrowano ponad 98 tysięcy przypadków zachorowań. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku to wzrost zachorowań o około 7 procent - mówi Grzegorz Hudzik, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego. Dodaje, że szczytu zachorowań należy się spodziewać na przełomie lutego i marca.

Największą dotąd liczbę zachorowań odnotowano na przełomie 2012 i 2013 roku. Wtedy statystyki były przekroczone kilkaset razy. Spokój jest najważniejszy. Wirus AH1N1, do którego przylgnęło określenie 'świński', to teraz jest coś, co stało się normą. Stanowi dominującą grupę wirusów, która jest sprawcą zachorowań na grypę – wyjaśnia Hudzik. To nie jest super zabójca. Jest niebezpieczny tak samo, jak pozostałe wirusy grypy – dodaje. Według epidemiologów i wirusologów, statystycznie na każdy tysiąc zachorowań na grypę, nawet do pięciu przypadków może zakończyć się śmiercią pacjenta.

Grzegorz Hudzik radzi, aby każdą infekcję „przeleżeć w łóżku”, nie chodzić z wirusem do szkoły czy pracy, by nie szerzyć zachorowań. W pierwszej fazie należy stosować leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Jeśli po pięciu dniach nie minie gorączka i osłabienie, niezbędna jest pomoc lekarska. Jako skuteczną metodę ograniczenia ryzyka zachorowania na grypę inspektorzy GIS-u zalecają coroczne szczepienia.

(rs)