Rząd bierze na celownik nieuczciwe Stacje Kontroli Pojazdów. Chce, żeby w każdej stacji były kamery, a każdy obowiązkowy przegląd samochody nagrywany – ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda. To pomysł ministra Piotra Woźnego, rządowego pełnomocnika ds. walki ze smogiem.
Po polskich drogach jeździ wiele samochodów skrajnie trujących powietrze. Te auta nigdy nie powinny przejść obowiązkowego przeglądu, a jednak go przechodzą. Chodzi zwłaszcza o pojazdy z wymontowanym filtrem cząstek stałych.
Rząd chce zlikwidować te stacje, w których stempelek w dowodzie można dostać po znajomości albo za łapówkę.
Za kilka miesięcy ma się pojawić projekt ustawy o obowiązku nagrywania kamerą każdego badania technicznego. Koszt zakupu takiego urządzenia to kilkaset złotych. Według ekspertów, jest on mniejszy niż koszt instalacji kasy fiskalnej.
Nagrania przeglądów będą przechowywane przez właścicieli Stacji Kontroli Pojazdów. Jeżeli policja albo Inspekcja Transportu Drogowego znajdzie auto, które od dawna powinno być na złomowisku, będzie mogła sprawdzić film i na jego podstawie ustalić, czy badanie było robione rzetelnie.
Oczywiście, jeżeli ktoś bardzo będzie chciał znaleźć lukę w tym systemie i oszukać nagranie, to zawsze mu się uda, ale w większości przypadków to pomoże - mówi RMF FM Jakub Faryś, szef Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Podkreśla, że ten pomysł sprawdził się w innych krajach.
Rozważane są dwa scenariusze. Kamery mają być zainstalowane w stacjach kontrolnych albo noszone na piersi przez kontrolerów - tak jak jest to praktykowane w przypadku niektórych policjantów.
(mn)