Wsi Ostrówki nie ma już na mapie. Nie ma także 470 Polaków, którzy tam mieszkali. Nasi rodacy zginęli tam w trakcie rzezi wołyńskiej. Przetrwała tylko pamięć, którą kultywują także Ukraińcy. Dziennikarz RMF FM Maciej Sztykiel jest na Wołyniu w przededniu 80. rocznicy Krwawej niedzieli.
Ofiar było pół tysiąca, a średnia wieku bestialsko zamordowanych Polaków wynosiła raptem 7 lat - tak historycy opisują zbrodnię w Ostrówkach na terenie dzisiejszej Ukrainy.
Ostrówki to była duża polska miejscowość. Jak wszędzie, mieszkańcy słyszeli, że Ukraińcy się zbroją, dochodziły plotki, że święcą broń i narzędzia. Myśleli jednak, że chodzi o walkę z Niemcami, którzy stacjonowali w okolicy.
Polacy wystawili na noc wartowników uzbrojonych w kosy i widły. Kobiety oraz dzieci odesłano na pobliską stację kolejową. Wówczas nic się nie stało i wszyscy się uspokoili. Oddziały UPA przyszły jednak w dzień.
Polaków zaprowadzono na plac centralny Ostrówek. Podano informację, że coś ważnego usłyszą. Kto tam nie chciał pójść, został siłą zaciągany.
Ukraińcy byli przyjaźni. Opatrywano rannych, dzieciom dawano cukierki. Ludność podzielono na kilka grup - mężczyźni osobno, kobiety i dzieci osobno. Po kolei wszyscy byli mordowani.
Dziś po dużej miejscowości nie ma prawie śladów. Jest tylko pole rzepaku i drewniany, bezimienny krzyż, kapliczka i figura Matki Boskiej.
Jednak pamięć o Ostrówkach trwa i to nie tylko za sprawą Polaków. Pamiętamy. Staramy się robić wszystko, by ludzie o tym wiedzieli. Szanowali to, ale nie daj Bóg nie powtórzyli tego, co pamiętają te ziemie. To jedyna poprawna forma. Trzeba przeprosić i wybaczyć - i jednej i drugiej stronie - mówi RMF FM mieszkaniec jednej z okolicznych wsi Wołodymyr Kryżuk.
Ukraińcy pojawiają się przy posągu Matki Boskiej. To jedyna pozostałość po spalonym w 1943 roku polskim kościele. Ostrówki są jednym z nielicznych miejsc w Ukrainie, gdzie tak godnie upamiętnia się ofiary ludobójstwa.
Ostrówki i Wola Ostrowiecka - to jedne z dziesiątek polskich miejscowości, które przestały istnieć podczas rzezi wołyńskiej.
Przed 80 laty Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) zamordowała w tych wsiach co najmniej 470 Polaków, w tym ponad 200 dzieci. Łącznie w czasie rzezi wołyńskiej zginęło ok. 100 tys. rodaków.
11 lipca 1943 działacze i zwolennicy Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów dokonali ataku na blisko setkę polskich miejscowości, brutalnie mordując swoich sąsiadów. To był kulminacyjny dzień Rzezi Wołyńskiej, który przeszedł do historii jako Krwawa Niedziela na Wołyniu.
Wykorzystali fakt, że ludzie gromadzili się w niedzielę w kościołach.
W ocenie badaczy, tylko w Krwawą Niedzielę 11 lipca 1943 roku mogło zginąć ok. 8 tysięcy Polaków - głównie kobiet, dzieci i starców. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko podczas nabożeństw.
Sprawcami ludobójstwa na Wołynia byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Bandery), podporządkowana jej UPA oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, będąca sąsiadami Polaków, często związanymi z nimi więzami krwi.
W niedzielę prezydenci Polski i Ukrainy spotkali się przed katedrą rzymskokatolicką w Łucku, gdzie wzięli udział w mszy świętej w intencji ofiar Rzezi Wołyńskiej. Przywódcy dwóch państw postawili znicze przed ołtarzem w katedrze.