Około 30. osób zostało rannych w strzelaninie w zachodniej dzielnicy Jerozolimy, gdy zamachowiec otworzył ogień z broni maszynowej do przechodniów. Sprawca należał do Brygad Męczenników Al Aksy, ugrupowania związanego z ruchem Al Fatah Jasera Arafata. Mężczyzna został zastrzelony przez policję.
O tym kim był zamachowiec poinformowała telewizja libańskiej organizacji szyickiej Hezbollah. Według niej zamachowiec pochodził z wioski położonej koło Nablusu na Zachodnim Brzegu Jordanu. Kilka godzin przed zamachem, islamska bojówka terrorystyczna Hamas zapowiedziała odwet za zabicie czterech członków tego ugrupowania. „Przeniesiemy wojnę w samo serce syjonistycznego państwa” - oświadczyli terroryści na internetowej stronie bojówki. Według źródeł izraelskich, właśnie likwidacja działaczy Hamasu była głównym celem porannej operacji militarnej w Nablusie. Podczas tej operacji zginęło czterech Palestyńczyków. Media izraelskie sugerują, że dwaj z czterech zabitych byli specjalistami Hamasu w budowie bomb. Przedstawiciele armii izraelskiej twierdzą, że dwaj z zabitych byli odpowiedzialni za najbardziej krwawe zamachy terrorystyczne w Izraelu w ubiegłym roku. Po wycofaniu się Izraelczyków, w Nablusie demonstrowały tysiące sympatyków Hamasu. Doszło do starć z policją palestyńską. Już podczas demonstracji zapowiadano odwet na Izraelu.
foto Archiwum RMF
18:20