Na 2,5 roku więzienia skazał warszawski sąd okręgowy Roberta O., który w ubiegłym roku sparaliżował Warszawę fałszywym alarmem o bombie z sarinem. Prokurator domagał się 1,5 roku więzienia, obrona wnosiła o uniewinnienie.
Żart okrutny, a właściwie tylko oskarżony może nazwać takie zachowanie żartem, bo to jest działanie wybitnie niebezpieczne. Narusza te podstawowe dobra człowieka, jakim jest poczucie bezpieczeństwa - mówiła sędzia Alina Bańkowicz. Z tego ustnego uzasadnienia można wnioskować, że kara byłaby niższa, gdyby sprawca zaraz po złapaniu przyznał się, że alarm był fałszywy. On jednak utrzymywał, że miał wspólników z którymi organizował zamach. Wyroku sądu wysłuchał reporter RMF Przemysław Marzec:
Przed rokiem 31-letni Robert O. wysłał do mediów maile zapowiadające, że w centrum stolicy podłożono bombę z paraliżującym gazem. Mężczyzna twierdził, że ma wspólników - Ukraińca i Irańczyka.
Na trzy godziny wstrzymano wówczas ruch, ewakuowano pasażerów metra. Autora ostrzeżenia zatrzymano przed podanym przez niego terminem eksplozji. W czasie procesu Robert O. przyznał, że był to głupi żart. Liczyłem na to, że zostanie zignorowany. Mało kto o takich atakach ostrzega - mówił.