14 miliardów ma kosztować ponad 800 inwestycji, które powstaną między 2015 a 2030 rokiem. Tak w liczbach wygląda program zabezpieczenia przed powodzią, który ma objąć osiem województw - od Kujaw po Podkarpacie. Dziś ruszyły społeczne konsultacje programu.
Okrągła suma zostanie wydana przede wszystkim na dokończenie i zmodernizowane wałów wiślanych, zbiorniki retencyjne i urządzenia melioracyjne. Na liście, którą opracowało kilkudziesięciu ekspertów, znalazło się ponad 800 pozycji - mówi Andrzej Rybus-Sołoczko z mazowieckiego urzędu wojewódzkiego. Program obejmuje inwestycje, zarządzanie kryzysowe, edukację i plany zagospodarowania przestrzennego. Wyobraźmy sobie, że 2 lata temu na przykład nie było wiadomo, jak ma wyglądać ewakuacja zwierząt i opieka weterynaryjna. Teraz dokładnie zostało to opisane - dodaje.
Tylko na Lubelszczyźnie inwestycje mają pochłonąć 2 miliardy złotych. Gdyby 2 lata temu kanał Wieprz-Krzna był w należytym stanie i gdyby powstały zbiorniki, o których mówiło się od dziesiątek lat - do Wisły nie wpłynęłoby 300 milionów metrów sześciennych wody. To obniżyłoby falę powodziową o około pół metra - mówi Andrzej Pichla, wicedyrektor Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. Gdyby do tego pogłębione zostało koryto samej Wisły, metra mielibyśmy jeszcze niższy poziom wody - dodaje.
Po powodzi z 2010 roku na Lubelszczyźnie udało się odbudować i zmodernizować 70 procent wałów. Wciąż jednak jest kilka odcinków, gdzie wałów nigdy nie było, a są potrzebne. Dzięki pieniądzom z programu będą wybudowane.
Obecnie konsultujemy program w poszczególnych województwach, pojawiają się nowe propozycje, gdyż eksperci nie byli w stanie wszystkiego przewidzieć - mówi Andrzej Rybus-Sołoczko. W grudniu projekt programu ma być zaakceptowany przez rząd. Około roku potrwa uzyskanie decyzji środowiskowych. Realnie budowy i remonty urządzeń ruszą w 2015 roku.
Dlaczego aż 15 lat? Bo nie da się od razu wygospodarować tak gigantycznej kwoty, chodzi o 14 miliardów złotych - mówią autorzy programu, który zapisano na ponad 1000 stron. Tylko na Lubelszczyźnie mówimy tu o nadrobieniu ostatnich kilkudziesięciu lat - podkreśla Andrzej Pichla.