Wybuchła afera wokół sławnego paryskiego lekarza gwiazd show-biznesu. Podejrzany jest on o popełnienie karygodnych błędów w czasie operacji kręgosłupa kultowego francuskiego piosenkarza Johnny’ego Hallydaya. Stephane Delajoux został już pobity przez nieznanych sprawców w kominiarkach.
Lekarz żąda ochrony policji, bo obawia się zemsty fanów Hallydaya. Media ujawniły, że został już kilka razy skazany za poważne błędy zawodowe. Komentatorzy zastanawiają się, dlaczego może on jeszcze leczyć ludzi. Tutejsze gwiazdy show-biznesu często jednak korzystają z usług „doktora Frankensteina” - jak zaczynają go nazywać niektóre media - bo gwarantuje on pacjentom absolutną dyskrecję.
Kłopot polega na tym, że według amerykańskich specjalistów popełnił on niedopuszczalne błędy w czasie operacji Hallydaya - a fanami tego ostatniego są m.in. francuscy wielbiciele Harleyów, którzy chętnie sami wymierzają sprawiedliwość.
Kilka dni po operacji przeprowadzonej przez paryskiego lekarza, Hallyday poleciał do Los Angeles. Tam miał ostre ataki bólu i został poddany kolejnym operacjom. Amerykańscy lekarze podjęli decyzję o umieszczeniu go w stanie sztucznej śpiączki.
66-letni Hallyday jest często nazywany "francuskim Elvisem" - ma na swoim koncie ponad 100 milionów sprzedanych płyt. Naprawdę nazywa się Jean-Philippe Smet.