Janina Chim, jedna z oskarżonych w aferze FOZZ, wicedyrektorka Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, robi wszystko, by odwlec wyrok w sprawie jednej z największych afer III Rzeczpospolitej.
Po nieudanej próbie wymiany sędziego, Janina Chim zwolniła wczoraj swych adwokatów, ale sąd wyznaczył ich na obrońców z urzędu. Dziś adwokaci nie przyszli do sądu, sądowi nie udało się z nimi skontaktować.
Sędzia Andrzej Kryże zobowiązał ABW do powiadomienia obrońców. Wykorzysta ABW, bo nie ma wątpliwości, o co chodzi. Podjęte przez adwokatów działania wskazują na celowe uniemożliwianie nawiązanie z nimi kontaktu przez sąd.
Także uczestnicy rozprawy nieoficjalnie mówią, że ta prawnicza gra oskarżonych i ich obrońców jest oczywista. Nawet jeśli sąd powiadomi adwokatów, to nadal będzie toczył się spór o to, czy sędzia mógł wyznaczyć na obrońców z urzędu tych samych adwokatów, którym oskarżona nie ufa.
A w procesie FOZZ trwa wyścig z czasem. Wiele zarzutów może się przedawnić. Wyrok miał zapaść jeszcze w lutym, ale już teraz sąd wyznaczył osiem terminów rozpraw w przyszłym miesiącu. Poza tym oskarżeni na pewno odwołają się od wyroku. Posłuchaj relacji reportera RMF Przemysława Marca:
Według prokuratury, dyrektor generalny FOZZ Grzegorz Żemek i wicedyrektor Janina Chim przez przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków dopuścili do milionowych uszczerbków w majątku Funduszu, którego pieniądze były wydawane na inne cele niż wykup zagranicznego długu zaciągniętego przez PRL. Na aferze FOZZ państwo straciło ponad 350 milionów złotych.