Bądźcie bardzo czujni – wezwał Brytyjczyków szef londyńskiej policji, Ian Blair. Przyznał, że dotychczas udało się zidentyfikować dwie komórki terrorystyczne. Ostrzegł, że takich skupisk może być więcej, a kolejne ataki nie są wykluczone.
W rękach policji są już wszyscy terroryści, którzy dziewięć dni temu próbowali zdetonować ładunki wybuchowe w londyńskim metrze i autobusie. Stróże prawa zastrzegają jednak, że wciąż na wolności są inspiratorzy ataków, producenci bomb i osoby, wspierające całą akcję finansowo.
Jak donosi Marek Etgens z polskiej sekcji radia BBC, w podobnym tonie wypowiedział się szef londyńskich jednostek specjalnych, Peter Clark. Stwierdził on, że teraz celem policji jest złapanie ewentualnych wspólników zatrzymanych. Pomóc w tym mogą zeznania wszystkich czterech podejrzanych, niedoszłych zamachowców-samobójców. Pozwoli to na uniknięcie sytuacji, gdy po udanym ataku samobójców śledztwo opiera się wyłącznie na domysłach.
Na Wyspach wciąż trwa największa operacja policyjna od czasów II wojny światowej. Dodatkowa ochrona, uruchomiona w Londynie, wymaga nakładów rzędu 500 tysięcy funtów dziennie.
Pierwszego podejrzanego o próbę detonacji bomb w metrze i autobusie schwytano w minioną środę. Yasina Hassana Omara zatrzymano w Birmingham. Wczoraj policja aresztowała dwóch kolejnych mężczyzn. Ukrywali się oni w jednym z mieszkań w londyńskiej dzielnicy Notting Hill. Spektakularna operacja odbywała się na oczach milionów telewidzów.
Ostatniego z domniemanych zamachowców zatrzymano w Rzymie – mowa o pochodzącym z Somalii Osmanie Hussainie. Londyńska policja poinformowała już, że zwróci się do włoskich władz o ekstradycję mężczyzny.