Emeryci i renciści pilnują osiedli w Warszawie. Okazuje się, że spora część agencji zatrudnia jako ochroniarzy 60-latków. Czy mogą oni skutecznie działać? Wszak tego oczekują mieszkańcy, którzy słono płacą za ochronę.
Mieszkańcy osiedli za obecność agencji płacą miesięcznie co najmniej 40 złotych. Ale nawet jeśli coś zginie, a ochroniarze nie dogonią złodzieja czy wandala, szefowie agencji nie ponoszą za to odpowiedzialności.
Za spacery po osiedlu „ochroniarze” dostają marne grosze. Marnie płacą 3,5 za godzinę. Dwóch się domagało płacy i z pracy wylecieli – opowiadają reporterowi RMF. Aby zdobyć taką pracę nie potrzebne specjalne licencje, nie ma wygórowanych wymagań. Tylko zaświadczenie o niekaralności - mówią „ochroniarze”.
Ale czy taka ochrona rzeczywiście jest potrzebna na osiedlu? Stołeczna straż miejska przyznaje, że nigdy nie została wezwana przez osiedlowych stróżów porządku. Być może złodziei odstrasza sama obecność ochroniarzy – mówi Tomasz Ziemiński, a być może na osiedlach, gdzie oni funkcjonują, nie potrzeba dodatkowych sił i środków, bo np. wystarcza sam monitoring.