400-tysięczny Szczecin - miasto wielkich szans - od dawna jest źle zarządzane. Zamiast kwitnąć, powoli pogrąża się w letargu. Bezrobocie wynosi tu ponad 15 proc. i jest jednym z najwyższych wśród 10 największych polskich miast.

Młodzi mieszkańcy Szczecina są załamani tym, co dzieje się w ich rodzinnym mieście. Choć kształcą się na tamtejszych uczelniach, z miastem nie wiążą przyszłości. Jedna ze studentek Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie mówi wprost – miasto umiera; skoro nawet w tak specyficznym miejscu – jak miasto portowe – dla absolwentów szkoły morskiej nie ma zatrudnienia.

Są oferty pracy w firmie spedycyjnych, które teoretycznie powinny znajdować się przy porcie, a jest ich mnóstwo w Poznaniu, Warszawie czy Wrocławiu. Tutaj nie - mówi reporterowi RMF.

Szczecinianie narzekają także na wygląd architektoniczny miasta. Betonowe dziwolągi straszą, zamiast przyciągać turystów. Ta forma architektury to woła o pomstę do nieba. To, co powstaje, mierzi, a będzie stało sto lat i dłużej - mówi dr Helena Frejno z Politechniki Szczecińskiej.

Najgorsze jest to, że przez lata rządów różnych prezydentów, żaden z nich nic sobie z tego nie robił.

O problemach Szczecina i jego mieszkańców czytaj także w najnowszym wydaniu tygodnia Newsweek .

17:55