Pamiętam, że śnieg zaczął obsuwać nam się spod nóg, a góry ruszać. To słowa jednej z uczestniczek tragicznej wycieczki w Tatry przed rokiem, podczas której pod lawiną zginęło 8 osób. Dziś po raz pierwszy przed sądem zeznawały osoby, które przeżyły.
Opiekun grupy, nauczyciel geografii Mirosław Sz. jest oskarżony o nieumyślne przyczynienie się do tej katastrofy. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Dziś w sali katowickiego sądu dwoje uczniów pojawiło się w roli świadków.
17-letnia Luiza K. powiedziała, że nie pamięta wszystkich szczegółów tragicznej wyprawy. Tuż przed zejściem lawiny mieliśmy odpoczynek i chcieliśmy ruszać dalej. Stałam przy końcu grupy. (...) Gdy zeszła lawina, starałam się utrzymywać na powierzchni. Nie pamiętam, co działo się z innymi osobami - mówiła.
Dodała, że informacje na temat zachowania się w przypadku lawiny, przekazał uczniom Mirosław Sz. "Przebłyski świadomości" Luiza odzyskała leżąc w śniegu, było jej zimno. Tydzień spędziła w szpitalu, miała złamaną rękę, rany głowy i ogólne potłuczenia. O tym, co stało się z resztą grupy, dowiedziała się dopiero kilka dni później.
Lawina w Tatrach - Fotoreportaż z poszukiwań.
Drugi dziś świadek, 19-letni Bernard R., niewiele pamięta. W przeciwieństwie do Luizy szedł z przodu grupy i zejścia lawiny nawet nie zauważył. W tym czasie dochodził już do skalnej grani, podczas gdy inni szli jeszcze żlebem. Nie jestem w stanie określić, w którym miejscu oberwała się lawina. Dopiero z rozmowy z idącym w pobliżu kolegą zorientowałem się, że coś się dzieje, nie słyszałem żadnego odgłosu ani huku. Profesor i koledzy zorientowali się wcześniej. Gdy się odwróciłem, było już po wszystkim - mówił Bernard R. Lawinę przeżyło jeszcze dwóch innych uczniów. Ich zeznań sąd wysłucha pod koniec kwietnia.