„Jesteśmy zaskoczeni decyzją ministra Gowina. Jeszcze dwa tygodnie temu mieliśmy sygnały, że nasze sądy nie zostaną zlikwidowane” – mówią w rozmowie z reporterką RMF FM Barbarą Zielińską przedstawiciele 6 dolnośląskich gmin. Przygotowują pisma protestacyjne, do których załączą kilkanaście tysięcy podpisów przeciwko reformie.
Zobacz, które sądy zostaną zlikwidowane
Zobacz rozporządzenia podpisane przez ministra Gowina
Mieszkańcy Kamiennej Góry, Lwówka Śląskiego, Jawora, Milicza, Strzelina i Wołowa proszą szefa resortu sprawiedliwości o cofnięcie decyzji. Ich zdaniem jest ona w wielu przypadkach po prostu nieprzemyślana. Upadnie prestiż sądów , upada też prestiż naszego miasta - mówi RMF FM burmistrz Wołowa Dariusz Chmura. W wydziałach zamiejscowych nie będzie prezesów, a jedynie przewodniczący wydziału . To oznacza, że jeżeli ktoś będzie miał zastrzeżenia do pracy wydziału zamiejscowego, jakąkolwiek sprawę do prezesa sądu, musi wybrać się do sądu dla siebie właściwego. W przypadku mieszkańca Wołowa to będzie sąd w Środzie Śląskiej. Jadąc tam pociągiem, trzeba dojechać najpierw do Wrocławia, a dopiero potem do Środy Śląskiej. Nie mamy tam bezpośredniego połączenia, a to jest blisko 40 kilometrów - dodaje.
Samorządowcy z Dolnego Śląska widzą ogromna szansę w uratowaniu swoich sądów w obywatelskim projekcie PSL . Obecnie czeka on na rozpatrzenie.
Jak twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości, w reformie sądów chodzi o bardziej elastyczne i racjonalne zarządzanie sędziowską kadrą. Po wprowadzeniu zmian w życie prezes sądu będzie mógł kierować sędziów do wydziałów, w których są braki kadrowe. Również pracownicy administracyjni mają być przesuwani do wydziałów, które wymagają wzmocnienia.Ministerstwo przekonuje, że likwidowane placówki zmienią wyłącznie nazwy: sąd rejonowy w danej miejscowości zmieni się w wydział zamiejscowy większej placówki położonej w okolicy. Urzędnicy zapewniają, że reforma nie będzie skutkować żadnymi utrudnieniami dla osób szukających pomocy wymiaru sprawiedliwości. W wydziałach zamiejscowych nadal będą działać kasy czy biura podawcze. Resort twierdzi, że tak jak do tej pory będzie można tam załatwiać swoje sprawy.
Przekształcenie najmniejszych sądów w wydziały zamiejscowe większych jednostek minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiadał od początku roku. Zmiany miały początkowo dotyczyć 79 placówek. Na początku września Jarosław Gowin zapowiedział jednak, że zlikwidowane zostanie tylko 30 sądów rejonowych. Stało się tak po naciskach ze strony koalicyjnego PSL-u, który złożył w Sejmie obywatelski projekt ze 150 tysiącami podpisów przeciwko reformie.
Miesiąc po złagodzeniu planowanej reformy Gowin podpisał jednak rozporządzenie, w którym wrócił do starej liczby placówek przeznaczonych do likwidacji.
Niespodziewane podpisanie przez Jarosława Gowina rozporządzenia o likwidacji większej niż zapowiadano liczby sądów doprowadziło do poważnego konfliktu w koalicji. Wicepremier i szef koalicyjnego PSL-u Waldemar Pawlak w ostrych słowach skrytykował decyzję ministra sprawiedliwości. Żadnego zysku ekonomicznego i organizacyjnego nie ma, natomiast frustracja w wielu powiatach powstanie - ocenił. Dodał, że Gowin nie czuje polityki na serio i powinien mieć świadomość, że podejmowane przez niego decyzje wpływają bezpośrednio na życie obywateli. Jeśli w jakimś powiecie likwiduje się sąd, jest poczucie upokorzenia i odepchnięcia od państwa zupełnie bez potrzeby. W tych małych sądach wszystko jak trzeba; jak mamy reformować, to wielkie sądy, bo tam są zaległości - powiedział na zjeździe wojewódzkim małopolskiego PSL w Krakowie.