Do 1467 osób wzrosła liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, które w środę wieczorem nawiedziło stolicę Algierii i miasta położone wzdłuż śródziemnomorskiego wybrzeża. Liczbę rannych władze szacują na ponad 7 tys. osób. Trwa akcja ratunkowa.
Wiele osób uznaje się za zaginione, a to rodzi obawy, że liczba ofiar wciąż będzie rosła. Jednak ludzie nie tracą nadziei. Ratownicy z psami wciąż przeszukują gruzy domów. Ostatnio udało im się uwolnić spod zniszczonego budynku żywego mężczyzny, który pod odłamkami betonu przeżył 17 godzin.
Szpitale w stolicy i najciężej dotkniętych miastach są przepełnione - jedni zgłaszają się tam po pomoc dla siebie albo dla swoich bliskich, inni szukają wiadomości o losie zaginionych. Lekarze nie nadążają z opatrywaniem i operowaniem rannych. Zdarza się, że w niektórych placówkach rannych trzeba opatrywać pod gołym niebem.
Do Algierii z całego świata przybywa pomoc. Ekipy ratunkowe, a także samoloty z żywnością, kocami i namiotami przysłały m.in. Francja, Szwajcaria, Austria, Niemcy, Włochy i Wielka Brytania.
Trzęsienie ziemi było najpotężniejszym w Algierii od przeszło 20 lat. Epicentrum wstrząsów znajdowało się ok. 70 km na wschód od Algieru, 10 tysięcy metrów pod powierzchnią Ziemi.
Foto: Archiwum RMF
14:00