Nieznani sprawcy wdarli się w nocy do ambasady Iraku w Moskwie i zabrali stamtąd prawie 3 mln dolarów w gotówce - poinformowały źródła policyjne w Moskwie. Iraccy dyplomaci twierdzą, że napastnicy byli zamaskowani i uzbrojeni.

Sprawa jest bardzo tajemnicza i niejasna. Według jednego ze źródeł napastnicy zrabowali gotówkę z sejfu ambasadora. Inne doniesienia mówią, że skradziono biżuterię i cenne przedmioty wyposażenia na łączną sumę 2 milionów dolarów.

Rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powiedział, że rabunek został zgłoszony rano przez pracownika placówki. Funkcjonariusze, którzy ochraniali iracką ambasadę twierdzą, że przez całą noc nie widzieli niczego podejrzanego.

Niewykluczone więc, że afera została sfingowana. Iracka ambasada w Moskwie po upadku reżimu Saddama Husajna zawiesiła działalność, a były ambasador Abbas Halaf wyjechał z Rosji na początku czerwca.

Być może on i jego ludzie wywieźli ze sobą wszystkie cenne rzeczy w charakterze łupu wojennego i teraz pozostali w Moskwie dyplomaci chcą zwalić niedobór na rosyjskich złodziei.

Ambasada Iraku jest już zamieszana w jedną aferę. Natychmiast po wyjeździe ambasadora okazało się, że w placówce przechowywany jest prawdziwy arsenał - pięć automatów kalasznikowa, trzy pistolety i półtora tysiąca sztuk amunicji.

11:10