Feralną strzelaninę w Poznaniu, w której policjanci omyłkowo zastrzelili 19-latka, a jego kolegę ranili, zarejestrowały kamery przemysłowe zainstalowane na jednym z budynków – dowiedziało się RMF. To zupełnie nowy dowód w tej głośnej sprawie.
Film oglądało wiele osób, teraz jednak zniknął. Podobno został skasowany. To nagranie może być ważnym dowodem w sprawie. Kamera, która obserwuje bramę firmy, zarejestrowała część policyjnej akcji.
Według świadków samochód, którym jechali młodzi ludzie ruszył gwałtownie spod świateł i wjechał na podwórze pobliskiego domu. Nie wiadomo jednak, czy dopiero wtedy policjanci zaczęli strzelać, czy samochód uciekał właśnie przed policyjnymi kulami.
To wszystko działo się bardzo szybko. Na podwórzu byli policjanci i biegali. Byli to policjanci ubrani po cywilnemu, policjanci w mundurach i w czarnych uniformach - mówi reporterowi RMF jedna z osób, które widziały ten film.
Na miejscu – jak twierdzą świadkowie – bardzo szybko pojawili się umundurowani policjanci i antyterroryści; nasi rozmówcy twierdzą, że wyglądało na to, że byli w pobliżu. Skoro jednak byli, to dlaczego nie oni zatrzymywali podejrzany samochód?
Prokuratura usiłowała wczoraj zdobyć ten film, ale usłyszała odpowiedź, że został skasowany: Ten dysk zabezpieczyli z nadzieją, że uda się odtworzyć zapisane tam treści - mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Kazimierz Rubaszewski. Być może eksperci odtworzą zapis wideo. Pytanie tylko, dlaczego nikt wcześniej nie zainteresował się tym nagraniem.