Z Nowego Wiśnicza przez Kraków do Nowego Jorku z przystankiem w Chinach. Tak w skrócie wygląda droga artystyczna Joanny Michałowicz. Założona przez nią przed czterema laty firma „Asha Carpets” zajmuje się projektowaniem i produkcją ręcznie tkanych dywanów.
Projekty powstają na Brooklynie, dywany tkane są w Chinach, gdzie szefowa sama uczyła miejscowych tkaczy, jak mają pracować.
Jak tłumaczy artystka, liczy się przede wszystkim jakość: Na rynku jest mnóstwo bardzo dobrych projektantów i bardzo dobrych dywanów. Mnie odróżnia od ich jedynie to, że z wykształcenia jestem tkaczką. Skończyłam liceum plastyczne w Nowym Wiśniczu, gdzie tkaliśmy mnóstwo rzeczy. Dla mnie liczy się nie tylko projekt dywanu, ale również to, jak został wykonany - mówi Joanna Michałowicz.
Jednak, jak zaznacza, nie jest łatwo pogodzić własne preferencje z wymogami rynku. Bardzo lubię nowoczesne pojekty, materiały i kolory. Jednak, by zarobić na życie muszę wykonywać to, co podoba się klientom czyli rzeczy tradycyjne - tłumaczy artystka.