Nic nie zagraża życiu górników rannych w wypadku w kopalni „Wesoła” w Mysłowicach. Ich stan lekarze określają jako dobry. Do tragedii doszło w piątek wieczorem. Po tąpnięciu ponad 600 metrów pod ziemią dwóch górników zginęło, a kilku zostało rannych. Czterech z nich trafiło do szpitala. Przyczyny wypadku bada komisja Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.

W zagrożonym rejonie przebywało siedmiu górników. Jak powiedział reporterowi RMF jeden z rannych, wszyscy mieli usuwać awarię przenośnika podścianowego. Przygotowywaliśmy się do pracy. Mieliśmy do spięcia przenośnik i w tym momencie tąpnęło - opowiada mężczyzna.

W kopalniach zdarza się, że tuż przed tąpnięciem, pokłady węgla wydają charakterystyczny, trzeszczący dźwięk. Górnicy opowiadają, że wczoraj było cicho: To był moment. Tuman kurzu i nic więcej - mówią. Gdy przyszła pomoc, rannych wyprowadzono na powierzchnię. Czterech z nich jest w szpitalu. Na szczęście odnieśli niegroźne obrażenia, w większości tylko ogólne potłuczenia.

Ten rok dla polskiego górnictwa jest szczególnie tragiczny. W wypadkach zginęło już 24 górników - czyli tylu, ilu w całym ubiegłym roku. Największa od lat tragedia w polskim górnictwie wydarzyła się w lutym. W kopani „Jas-Mos” w Jastrzębiu Zdroju zginęło 10 górników.

foto Archiwum RMF

05:10