Dźwiękowe rewelacje na temat Tragedii Smoleńskiej to nowy głośny sygnał akustyczny. Ten fałszywy ton to moim zdaniem alert dla uśpionej agentury. Po opublikowaniu przez dziennikarzy mojego radia opinii o "nowym odczytaniu" nagrań z tupolewa jak na "pierdnięcie" z zaplutej żołnierskiej trąbki ujawniły się na nowo śpiochy. Smoleńska wiosna AD 2015 ma to do siebie, że budzi z zimowego, syberyjskiego snu drzemiącą zdradziecką menażerię, zahibernowaną po to, by powstać z gawr na ton kakofonicznej pobudki. Używam dosadnych słów, bo nikt, kto zachował w sobie ludzkie cechy i przymioty - uczciwość intelektualną, umiejętność analizy i syntezy faktów oraz honor - nie uwierzy w prawdziwość kolejnych "ustaleń" person związanych z reżimem III RP -całkowicie skompromitowanym po 10 kwietnia 2010 roku.
[BOGDAN ZALEWSKI. SPISANE SPISKI]
Enuncjacje związane z nową "diagnozą" fonoskopijnego konsylium zakwitły jak glony na mętnej wodzie bajora w smoleńskim lasku, ale będę bronił mojego radia. Nie łudźmy się, jeśli przykrywkowy materiał został faktycznie przygotowany na piątą rocznicę zamachu smoleńskiego, i tak wypłynąłby na światło dzienne. Te stare odgrzewane MAK-owskie kotlety i wysmażone na nowo opinie "naszych" biegłych są - moim zdaniem - przeznaczone dla różnych dość niewybrednych konsumentów jednocześnie. Po pierwsze: zaspokajają apetyty wojskowej sitwy. Ta upichcona papka to jak kawior nie pierwszej świeżości dla zlikwidowanej, ale wciąż pokątnie podgryzającej nasz kraj, klienteli z WSI. Jej były szef już przyznał, że otworzy butelkę szampana , jeśli wybory prezydenckie w 2010 r. wygra Bronisław Komorowski. A dzisiaj?
Zjednoczony front robi wszystko, aby ich faworyt nie utracił punktów w nowej rywalizacji o fotel głowy państwa. Fraza "przegrać głosy" ma więc podwójne znaczenie: "przegrywanie głosów" z rejestratora tupolewa rozbitego w Smoleńsku skoordynowano z momentem "przegrywania głosów" kolejnych wyborców przez rezydenta Belwederu, dla którego tragedia naszej elity sprzed pięciu lat była i jest sprawą "arcyboleśnie prostą". Interes Komorowskiego i stojącego za nim lobby byłej WSI, tego "długiego ramienia Moskwy" to -według mnie - najważniejszy powód padgatowki tych rewelacji. Podkreślam - reporterzy RMF FM nie wymyślili tych materiałów- ich istnienie to obiektywna prawda, to po prostu fakt. Gdyby moje radio nie ujawniło tego materiału, podejrzewam, że to ktoś inny w końcu do niego by dotarł.
Interpretacja pojawiająca się w sieci, że RMF FM wspiera kampanię kandydata soldateski nie ma moim zdaniem podstaw. Problemem nie jest "przeciek" na temat nowej "opinii biegłych", ale sam fakt, że taki dokument istnieje. Stacje i gazety zawsze ścigają się na "newsy" czyli nowe ekskluzywne informacje, bo to element normalnej rywalizacji. Liczba własnych doniesień, zacytowanych potem przez inne media, jest podstawowym kryterium oceny, więc oskarżanie mojego radia o brak obiektywizmu to fałszywa ścieżka interpretacyjna. Podobnie można zarzucać innym żurnalistom, że podają do publicznej wiadomości różne, w taki czy inny sposób zdobyte, fakty. Nikt uczciwy nie zarzuci naszej redakcji, że opublikowała fałszywkę, wymyśloną ekspertyzę. Sama prokuratura potwierdziła, że została wytworzona!
Niektóre informacje publikowane wcześniej - w odróżnieniu od tego ostatniego "newsa" miały charakter totalnej dezinformacji. Wiadomość o tym, że prokuratura ma nagrania kłótni generała Andrzeja Błasika z pilotem Arkadiuszem Protasiukiem na Okęciu, okazała się kompletną fikcją. Nie dość, że takiej scysji nie było, to jeszcze nie ma nagrań tego momentu sprzed wylotu! Było to więc kłamstwo do kwadratu. W przypadku nowej "ekspertyzy biegłych" - ona została faktycznie sporządzona, natomiast można, a nawet należy spierać się o jej wiarygodność, pomimo całego naukowego sztafażu, którym jest obudowana. Zostawmy więc wątek medialny, bo podobnie jak w przypadku publikacji tygodnika "Wprost" na temat afery taśmowej, służy on odwróceniu uwagi od meritum sprawy, istoty wytworzenia nowych materiałów.
Fonoskopijne rewelacje biegłych prokuratury wojskowej mają swoje drugie -personalne - dno. Wprost mówił o tym w rozmowie ze mną mecenas Bartosz Kownacki: Przypomnę, że muzykolog, który zajmował się sporządzeniem tej opinii, to jest brat pana Pawła Artymowicza, osoby, która bardzo jasno jest określona, jeśli chodzi o sprawę przyczyn katastrofy smoleńskiej, która angażuje się w prace zespołu Millera. On nie jest wiarygodny. To tak, jakby mój brat - wszyscy wiemy, jaką rolę pełnię w sprawie katastrofy smoleńskiej - nagle pojawił się jako biegły w ramach tego postępowania karnego. Rodzi się pytanie, czy w Polsce nie ma innych biegłych? Warto poświęcić temu wątkowi nieco uwagi. Sprawa braci Artymowiczów odbiła się swego czasu głośnym echem - głównie w Internecie. Warto ją tu przypomnieć.
Otóż autorem "nowej" opinii jest Andrzej Artymowicz. Ten ekspert wojskowych śledczych jest absolwentem Wydziału Reżyserii Dźwięku Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Już po analizie renomowanego krakowskiego Instytutu Sehna, "pasjonat" Artymowicz w lutym zeszłego roku pojechał do Moskwy, aby wykonać nową kopię nagrania z rejestratora. Instytut Sehna wykluczył obecność generała Andrzeja Błasika w kokpicie i w ten sposób zdezawuował tezy a raczej "dezy" (w skrócie - dezinformacje) neo-sowieckiego MAK-u symbolizowanego przez niesławną rosyjską generalicę - Tatjanę Grigorjewną Anodinę. Andrzej Artymowicz odczytał "więcej" i smoleńska manipulacja powróciła do punktu wyjścia: znów antybohaterem lotu do Smoleńska stał się DSP czyli Dowódca Sił Powietrznych.
Rewelacje Andrzeja Artymowicza to kolejny cios dla krewnych ofiar. Współczuję zwłaszcza z całego serca Ewie Błasik - wdowie po tyle razy już opluwanym generale. Trzeba przy okazji przypomnieć, że brat Andrzeja Artymowicza - Paweł- też ma liczne "zasługi" w szkalowaniu pamięci smoleńskich ofiar i dezinformowaniu opinii publicznej. Ten profesor astrofizyki występujący w sieci pod pseudonimem YOU-KNOW-WHO rozpowszechniał fałszywkę szkalującą polskich pilotów, którzy mieli -według jego wiedzy- wypowiedzieć słowa "TAK LĄDUJĄ DEBEŚCIAKI". Paweł Artymowicz to także autor podłych ataków na profesora Wiesława Biniendę, wybitnego naukowca zaangażowanego w dochodzenie do prawdy na temat przyczyn Tragedii Smoleńskiej. To są kryteria doboru "niezależnych" ekspertów reżimu.
Mam nieodparte wrażenie, że w naszym kraju skazane na siebie są dwie wrogie sobie nacje. Jak dwie małpki z obrazu Pietera Bruegela starszego są przykute łańcuchem do jednego kolucha i zmuszone do przebywania w swoim towarzystwie. Jedna - w mojej interpretacji - jest alegorią Polski patriotycznej, wpatrzonej z utęsknieniem na pejzaż za oknem, marzącej o swobodzie i niepodległości. Druga -odwrócona plecami od horyzontu wolności- symbolizuje Polskę zsowietyzowaną, zbolszewizowaną, zglajchszaltowaną, zamkniętą w więziennym "konsumpcjonizmie", pogodzoną ze swoim nieszczęsnym losem. Ten stan trwa od 1939 roku i jest dziedziczony przez kolejne pokolenia. Jedne naśladują wolnościowe ambicje swych rodziców i dziadów, a drugie małpują tak wygodną podległość swym panom.
Aluzyjnie nawiązałem także do rodzinnej genealogii braci Artymowiczów. Jak czytamy na stronie niezależna.pl: Ojciec obu braci Artymowiczów, jak sam napisał, "walczył z bandami NSZ". Natomiast dziadek należał do Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi i siedział w II RP w więzieniu za antypolską działalność. Bloger i pisarz Piotr Wielgucki znany jako Matka Kurka tak dosadnie podsumował swoje dziennikarskie śledztwa na temat rodu zasłużonego w zniewalaniu naszej ojczyzny: "Prace trwają, a w rodzinie nic nie ginie". Oczywiście, jak zawsze przy ujawnianiu takich genealogicznych drzew "wiadomości", odzywa się chór oburzonych z powodu grzebania w archiwach. Zadam zatem pytanie o tę zagadkową regułę, ujętą w ludowej mądrości, że niedaleko upada zgniłe jabłko od spróchniałej jabłoni?
Cierpkie owoce wydaje nadal w naszym kraju bolszewickie "arboretum" odziedziczone po poprzednich właścicielach. Gospodarze z Moskwy niby się ulotnili a ich "dendrarium" nadal sobie u nas rośnie. Nie pomagają żadne próby patriotycznej "siekierezady"- wycinane pnie odrastają jak szyje smoka, niewykarczowane korzenie krzewią się podziemnie, rosnąc w głąb ziemi, polskiej ziemi, odwrócone w dół koronami niby magiczne drzewo Yggdrasil. Drwale, którzy chcieli wykarczować te bolszewickie gatunki przeklętego drzewostanu, sami zginęli od ciosów słynnej ruskiej "pancernej brzozy", tak walecznej na smoleńskim polu bitewnym, że wbrew przyrodzonej brzózkom wstrzemięźliwości motorycznej potrafiła wzlecieć hen nad glebę, aby mocnym, celnym ciosem w skrzydło strącić stalowe ptaszysko lecące z Polski.
Jeszcze jedną ważną odsłonę ma intryga dendrologiczna z 10 kwietnia 2010 roku. W jej opisie pomogę sobie cytatem z wiersza Jarosława Iwaszkiewicza. Poeta zawarł w nim niezwykłą, wielowymiarową wizję: Drzewo skomponowane/ Jak symfonia Lutosławskiego/ Z poszczególnych gałęzi./ To jest gałąź fletów,/ A to gałąź altówek,/ I korzenie zanikają w głębi,/ Chowają się w ziemi/ Jak wyciszone kontrabasy./ Drzewo muzyka./ Drzewo symfonia./ Drzewo wiadomości,/ Wiadomości złego,/ Tylko złego-/ Złego. Tak właśnie działa dezinformacyjna smoleńska orkiestra. Pisarz Vladimir Volkoff nakreślił obraz działań agentury wprowadzającej fałszywe tony przy pomocy pudeł rezonansowych, powtarzających bezwiednie kłamliwe wiadomości. W ten właśnie sposób powstaje cała "muzyczna" grupa dyrygowana niewidzialnie, zza kulis.
Agentura wpływu w charakterystyczny sposób objawiła się - jak już wspomniałem na początku- na zew nowego sygnału płynącego z wojskowej prokuratury. Takiego wysypu "ekspertów" powtarzających w mediach putinowskie kłamstwa nie widziałem już dawno. Soldateska ma swoje hasła i kody. Co ciekawe uaktywniła się także grupa Internautów prowadzących "obywatelskie śledztwo" pod hasłem "maskirowki". Dziwny zapis w stenogramach w tak jawny sposób mylący godziny stał się momentem triumfu dla zwolenników tezy, że Smoleńsk to totalna maskarada, zawziętych przeciwników Zespołu Parlamentarnego. Opisałem w swojej książce jak działa taka wielopiętrowa piramida łgarstw. Zachęcam do lektury "13 załączników", wydanych w oficynie "Prohibita". To jest mój głos, nieprzegrany w Moskwie.
[GDZIE KUPIĆ KSIĄŻKĘ? KLIKNIJ TUTAJ]