Niepodległości dla Czeczenii zażądali terroryści przetrzymujący zakładników w szkole w Biesłanie - poinformował prezydent Północnej Osetii. Jednocześnie zapewnił, że możliwość użycia siły w celu uwolnienia zakładników na razie nie jest brana pod uwagę.
Żądania terrorystów miały zostać przedstawione już wczoraj, ale prezydent Aleksandr Dżasochow powiedział o tym dziś podczas prywatnego spotkania z rodzinami zakładników. Jednocześnie przyznał, że w szkole jest przetrzymywanych co najmniej 500 osób.
Jednak rosyjska prasa pisze, że w budynku może być ok. 1,5 tys. zakładników. Media przypominają, że szkoła w Biesłanie jest bardzo duża, uczyło się w niej 890 dzieci, a pracowało 60 nauczycieli. Oprócz tego na uroczystość otwarcia roku szkolnego przyszło bardzo wielu rodziców.
Oficjalne źródła nie komentują tych danych - dotąd władze podawały, że zakładników jest ok. 350 - ale chyba jest coś na rzeczy, bo jeden z rosyjskich negocjatorów, lekarz Leonid Roszal zaapelował do rodzin zakładników, by uzupełnili oficjalną listę osób zatrzymanych przez komando w szkole.
Uwolnienie zakładników z Biesłanu: ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
Druga doba dramatu zakładników w Biesłanie. ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
O tak wysokiej liczbie zakładników mówi także w wywiadzie dla gazety "Kommiersant" 27-letnia Zalina Dżandarowa, była zakładniczka. Leżą jeden na drugim. Mężczyznom kazano wybić szyby, bo w sali gimnastycznej, gdzie nas zgromadzono, nie byłoby czym oddychać.
Terroryści dobijali rannych, zabijali mężczyzn stawiających opór, a dwie kobiety wchodzące w skład komanda już pierwszego dnia wysadziły się w powietrze - twierdzi zakładniczka uwolniona wczoraj ze szkoły w Biesłanie w Północnej Osetii.
Terrorystów było około 30. Wszyscy to mężczyźni. Na początku były z nimi dwie kobiety - szahidki, ale natychmiast wysadziły się w powietrze w szkolnym korytarzu razem z kilkoma mężczyznami-zakładnikami - opowiada Zalina Dżandarowa.
Wciąż nie wiadomo, kim są terroryści. Sami siebie - jak mówi "Kommiersant" wypuszczona 27-latka – napastnicy nazywają Czeczenami. Przez cały czas noszą jednak maski. Gdy jednego spytałam, jak mogą narażać życie naszych dzieci na takie niebezpieczeństwo, odpowiedział, że gdy jego dzieci zabijano, nikt go o nic nie pytał - opowiada była zakładniczka.
Sytuacja w budynku staje się coraz poważniejsza – kończą się zapasy żywności, a napastnicy odmawiają przyjęcia żywności i lekarstw. Zakładnicy piją wodę z kranu i - jak twierdzi doktor Leonid Roszal - bez uszczerbku dla zdrowia mogą wytrzymać w ten sposób jeszcze ponad tydzień. Rosyjski lekarz zapewnił, że wszystkie dzieci zatrzymane przez terrorystów żyją.
Roszal stwierdził także, że dotychczasowe rozmowy z terrorystami przypominają walenie głową w mur. Pytałem ich - skoro jesteście prawdziwymi wojownikami, to jak możecie podnosić rękę na dzieci i kobiety. Dlaczego ich nie wypuścicie? Zwolnijcie ich, jest wielu dorosłych gotowych tu wejść, wymienić się za dzieci. NIE. Jedno słowo – NIE - opowiadał rosyjski chirurg.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ O DRAMACIE W PÓŁNOCNEJ OSETII