Emerytowany płocki policjant Andrzej P. został oskarżony przez gdańską prokuraturę o nielegalny handel bronią i nieprawidłowości przy wydawaniu zezwoleń na broń. Śledczy natrafili na ten wątek, badając sprawę porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
Andrzej P. był wśród osób, które 26 października 2001 r. brały udział w imprezie w domu Krzysztofa Olewnika, po której gospodarz został porwany. Wyjaśniając sprawę Olewnika, śledczy z gdańskiej prokuratury apelacyjnej natrafili też na ślad przestępstw popełnionych przez byłego funkcjonariusza.
Śledczy postawili emerytowanemu policjantowi 12 zarzutów dotyczących niedopełnienia obowiązków związanych z nadzorem nad postępowaniami przy wydawaniu pozwoleń na broń oraz jeden zarzut dotyczący nielegalnego handlu bronią. Miało do niego dojść między 1999 a 2008 rokiem. Dwanaście zarzutów związanych jest z pełnieniem przez Andrzeja P. funkcji kierownika płockiej sekcji wydziału postępowań administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Niedopełnienie obowiązków polegało na tym, że Andrzej P. wydawał pozwolenia nie weryfikując, czy rzeczywiście istnieje do tego podstawa.
Śledczy zajmujący się sprawą zdobyli dowody na to, że na wydanie pozwolenia bez wcześniejszej weryfikacji mogli liczyć znajomi Andrzeja P. Im prokuratura nie przedstawi zarzutów. Oprócz niedopełnienia obowiązków śledczy z Gdańska oskarżyli też Andrzeja P. o nielegalny handel bronią. Zdaniem prokuratorów sprzedał w sumie 18 sztuk różnego rodzaju broni, którą sam wcześniej kupił m.in. z policyjnego depozytu.
Z nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do śledztwa wynika, że wśród osób, którym były policjant bezprawnie wydał pozwolenie lub sprzedał broń byli m.in. były senator PO, sędzia z Płocka oraz biznesmeni. Andrzejowi P. grozi 10 lat pozbawienie wolności.