75 zarzutów postawiła opolska prokuratura 23-osobowej grupie przestępczej, która specjalizowała się w napadach rabunkowych na konwoje pieniędzy. Grupa działała jak dobrze wyszkolony oddział komandosów. Nie powinno to dziwić, gdyż trzon gangu tworzyli głównie byli i aktualni policjanci oraz ochroniarze.
Domniemanym przywódcą był emerytowany wojskowy. Przestępstw dokonywano głównie na północy kraju, ale pierwsze aresztowania były możliwe po napadzie w Kędzierzynie-Koźlu 4 lata temu. Konwojenci przewozili 128 ty. zł. Dwóch napastników najpierw zajechało ochroniarzom drogę, w szamotaninie bandytom udało się zabrać torbę z pieniędzmi.
Mimo że broniący użyli broni palnej i zranili jednego z napastników, udało im się uciec i zatrzeć ślady. Ten ślad był jednak później czymś, co zadecydowało w ujęciu jednego z bezpośrednich uczestników napadu - powiedział RMF rzecznik opolskiej prokuratury. Roman Wawrzynek wyjaśnił, że zatrzymanie pozostałych gangsterów było już tylko kwestia czasu.
Bandyci mieli broń, kamizelki kuloodporne oraz radiostację z podsłuchem policyjnych kanałów. Między napadami odbywały się treningi i regularne ćwiczenia strzeleckie. Dzięki temu, że w grupie byli policjanci i ochroniarze, doskonale znali procedury konwojowania pieniędzy oraz metody działania policji.
11:00