35-letni Holender trafił do więzienia w Duesseldorfie, bo nie znalazł choćby jednego trzeźwego znajomego, który dostarczyłby mu pieniądze na zapłacenie mandatu - poinformowała straż graniczna.
Holendra zatrzymano na lotnisku, ponieważ próbował opuścić Niemcy, nie zapłaciwszy mandatu 200 euro. Nie podano, za co był to mandat. Wiadomo natomiast, że przyjaciel, do którego Holender telefonicznie zwrócił się o pomoc, pojechał samochodem na posterunek policji, choć był mocno pijany. Pieniądze, które przywiózł, od razu musiał przeznaczyć na własny mandat za jazdę „w stanie wskazującym”.
Drugi przyjaciel Holendra w Niemczech też miał pecha - zanim udał się na posterunek, żeby zapłacić mandat za rodaka, dla kurażu wypalił jointa. W Niemczech - w odróżnieniu od Holandii - prawo nie jest w takich wypadkach pobłażliwe. Więcej przyjaciół Holender nie znalazł, przynajmniej trzeźwych, więc zamiast zapłacić mandat, będzie go musiał odsiedzieć.