25-letni Polak zginął w Szwecji podczas wspinaczki na najwyższy szczyt kraju Kebnekaise. Sukcesem z kolei zakończyła się akcja ratunkowa na Elbrusie, gdzie Polak wpadł do szczeliny górskiej na wysokości 3800 m n.p.m.
Do wypadku w Szwecji doszło we wtorek wieczorem. Dwóch Polaków wyruszyło, by zdobyć szczyt. Kiedy znajdowali się koło wierzchołka Virranvaare, zboczyli ze szlaku i znaleźli się na ośnieżonej części skał. Jeden z mężczyzn poślizgnął się i spadł 200 metrów w dół. Drugiemu nic się nie stało.
Poszukiwania ciała rozpoczęto dopiero, kiedy o wypadku zawiadomił kolega ofiary, który zszedł ze szczytu.
Sukcesem zakończyła się z kolei akcja ratunkowa na Elbrusie. Rosyjscy ratownicy dotarli do Polaka, który wpadł do szczeliny górskiej. Już wszystko jest w porządku. Znaleźli Polaka, wpadł do szczeliny lodowej i trochę się poobijał. Pozostali trzej uczestnicy wyprawy nie odnieśli żadnych obrażeń - poinformował przedstawiciel służby ratunkowej. Nie potwierdziły się doniesienia, jakoby jeden z polskich turystów złamał nogę.
Polacy przenocują na górze wraz z kilkuosobową ekipą ratowniczą. Jutro mają zejść do bazy
Dokładnie rok temu, w lipcu na Elbrusie zaginął 45-letni ksiądz z Sandomierskiego, ratownikom udało się odnaleźć jego dwóch kolegów - również księży.
Natomiast w sierpniu ubiegłego roku szczęśliwie zakończyły się poszukiwania kilku turystów z Olsztyna, którzy zagubili się podczas zdobywania góry w śnieżnej zamieci.