Trwające już cztery dni walki między muzułmanami i hindusami pochłonęły ponad 400 ofiar. Sytuacji nie udało się uspokoić, mimo że żołnierze dostali rozkaz strzelania do wszystkich, którzy biorą udział w starciach. W 37 miastach stanu Gudżarat została wprowadzona godzina policyjna.

Premier Indii Atal Bihari Vajpayee w telewizyjnym wystąpieniu zaapelował o pokój: "Członkowie głównych partii politycznych zwrócili się do ludzi ze wspólnym apelem - by bez względu na prowokacje zachowywali spokój i opanowanie. Palenie żywcem ludzi, w tym kobiet i dzieci to plama na wizerunku kraju". Apel ten nie przyniósł jednak żadnego rezultatu. Cały czas w wielu miastach i wsiach dochodzi do zamieszek. W mieście Vadora co najmniej 7 muzułmanów pracujących w piekarni zostało spalonych żywcem przez rozwścieczony tłum. Najgorzej sytuacja wygląda w samym Ahmedabadzie - największym mieście stanu Gudżarat. "Od trzech dni nie możemy nic kupić. Mamy w domu małe dzieci i nie możemy im kupić nawet mleka lub jedzenia. Podgrzewamy wodę i zmuszamy je do picia jej zamiast mleka" - mówiła mieszkanka Ahmedabadu.

Zamieszki wybuchły w środę, gdy muzułmańscy fanatycy spalili pociąg, w którym jechali wyznawcy hinduizmu. Spłonęło wtedy 58 osób.

rys. RMF

16:00