Fatima /Adwo / Alamy Stock Photo /PAP/EPA


1.

To pewnie nie był przypadek, że pierwszymi słowami, które wypowiedziała moja rozmówczyni była fraza "objawienia prywatne". Do rozmowy o stuleciu Fatimy zaprosiłem doktor Monikę Waluś, teolog z Polskiego Towarzystwa Mariologicznego, autorkę materiałów duszpasterskich drukowanych przez Sekretariat Fatimski. Dr Waluś wyjaśnia precyzyjnie na czym polega "prywatny charakter" komunikatu duchowego przekazanego w 1917 r. trojgu biednych portugalskich dzieci - Franciszkowi, Hiacyncie i Łucji. Dowiedziałem się, że do obiektywnie pojmowanego Objawienia, człowiek jako osoba dodać nic od siebie nie może. Tak to zrozumiałem i skojarzyłem ironicznie z amerykańską konstytucją, do której kolejne pokolenia dopisują poprawki.

Ale to nie jest tak - tłumaczyła ekspert - że nic nowego już się nie przydarza. Wydarzają się: duchowe dopełnienia. Duch święty działa poprzez wieki, a jego niewidzialną pracę -paradoksalnie- można dostrzec, jeśli ktoś chce, jeżeli pragnie i mocno w to wierzy, poprzez dzieje. Przemawia przeze mnie teraz duchowy spadkobierca polskiego Romantyzmu. Tak silna wydaje się ta moc zawarta w naszym języku, że kieruje, jakby  autonomicznie, w samoistnym natchnieniu, logiką moich wyobrażeń o Fatimskim Cudzie. Widzę go bowiem przez pryzmat Genezis z Ducha Juliusza Słowackiego. Być może nie jest to najlepsze źródło dla ortodoksyjnego katolika, ale chroni mnie fakt, że do naszych romantyków nawiązywał Jan Paweł II. "Duchu! pracowniku przedwiekowy!" - to słowa Słowackiego.    

Jednak nie da się o Fatimie w pełni opowiedzieć bez nakreślenia ziemskiego kontekstu. Tym razem Historia, przez poetę i filozofa dziejów pisana wielką literą, musi się zmienić się w historię małych ludzi. To nie przypadek - tłumaczy dr Waluś- że do serii cudownych zdarzeń doszło w Portugalii. Kraj ten z pozycji Imperium staczał się coraz bardziej, aż w końcu opanowany przez osobistych nieprzyjaciół Boga, także Kościół katolicki postawił na celowniku. Republikańskie idee, dla jednych ziemskie zbawienie, wybawienie od nędzy, nierówności i niewolnictwa, stały się dla wierzących synonimem szalejącego Złego. Nieprzypadkowo zapytałem dr Waluś o rolę masonerii, tajnych lóż coraz jawniej od dziesiątek lat podkopujących hierarchiczny porządek społeczny i metafizyczną podstawę tradycyjnej cywilizacji. To nie jest mit!              

Epifanie, prawdziwie duchowe objawienia niewinnych portugalskich dzieci, wierzę w to głęboko, były swego rodzaju reakcją obronną. Rugowana coraz bardziej rzeczywistość wiary, niewidzialna w czasach spirytualnego spokoju, bo pozostawiona jako domena wolnego wyboru, nagle wypłynęła tam tak wyraźnym strumieniem szczególnych łask. W chwilach przełomowych znaki stają się postrzegalne zmysłami, wprawdzie wybranych ludzi, ale zasłona jest rozdarta dla wszystkich. Powinienem dodać ostrożnie, z szacunku dla ateuszy, że jest rozdarta dla wszystkich, którzy tego pragną, ale nie dla tych, którzy niczego poza ziemskim życiem tu i teraz nie oczekują. Jednak zastanawiam się, czy znów nie jest to kwestia prywatnych sceptycyzmów, osobistego braku, anty-iluminacji?               

Może od czasów Fatimy mamy do czynienia z obiektywną rzeczywistością, stanowiącą podstawę czy podszewkę czasu? Wniosek, jaki z tego wypływa sprowadzałby się do konstatacji, że zaprzeczenia niczego istotnego do fatimskiego przesłania nie wnoszą, a to że nie ingerują w świat, który "negacjoniści" traktują jako irracjonalny, nie oznacza wcale, że ten świat nie ingeruje w ich pozornie całkiem puste życie. To oczywiście tylko hipoteza, ale racjonalnie dopuszczalna, bo całkiem logiczna. Rozum i wiara wcale się nie wykluczają, dowodzi w rozmowie ze mną doktor Monika Waluś. To dlatego tak wiele czasu poświęciła Słudze Bożemu księdzu Manuelowi Nunesowi Formigão. Ten wątpiący, rozumny człowiek, stał się Czwartym Wizjonerem Fatimskim, a dlatego, że przefiltrował strumienie dziecięcych iluminacji i nadal były czyste, jak było na początku.

Niewiara i niewiedza też mogą ze sobą współistnieć. Czym innym jest jednak odrzucenie fatimskiego objawienia przez niedowiarków, czym innym pojawiające się domniemania, a nawet oskarżenia, że niewiedza to sztuczny stan, utrzymywany przez Kościół święty, czyli ostoję wiary. Ten problem najlepiej ze znanych mi książek porusza tom Włocha Antonia Socciego "Czwarta tajemnica fatimska?". Kontrowersyjny pisarz stawia znak zapytania, ale dowody, które zebrał są bardzo przekonujące. Pojawiają się inne pytania. Czy Watykan nie wypełnił fatimskiego obowiązku? A jeśli tak to z jakiego powodu? Czy tą pasywnością, jakiekolwiek byłyby jej przyczyny, niedostatecznie przeciwstawia się robocie Złego Ducha, który też wędruje przez dzieje, w analogii do Osoby, którą przywołałem na samym początku. To jest istota sprawy.     

A skoro tak, to trzeba postawić na koniec problem kluczowy, zasadniczą kwestię do rozwiązania przez Stolicę Apostolską, państwo z tego i nie z tego świata, mające w herbie dwa klucze. W tym przypadku nie da się zastosować żadnego wytrychu interpretacyjnego: nie można dopasowywać przeszłych zdarzeń do fatimskich tajemnic. Albowiem pewne jest, że fundamentalne działanie przewidziane w dziecięcym Objawieniu, nie chcę powiedzieć że infantylnie, ale na pewno w sposób dalece niedojrzały, zostało zepchnięte na margines. Pytanie: z politycznego strachu czy z duchowego lenistwa? Mam na myśli rolę Rosji w proroctwie z 1917 roku, czasów bolszewickiego buntu, który zapoczątkował epokę komunizmu. A wcielone Zło, nie wiedzieć czemu, nie zostało wyegzorcyzmowane specjalnym rodzajem fatimskich modłów.


2.

Fascynuje mnie ta historia już od ładnych paru lat życia. 

Analizuję więc te objawienia także na sposób prywatny.

Trzynastka z daty epifanii to ważna symboliczna liczba.

Innymi słowy moje zrozumienie jest bliskie numerologii.

Mimo wątpliwości, że jest ona potępiana przez Kościół.  

Apokryf, który skreśliłem, skreśla mnie z listy wiernych?     


3.

POSŁUCHAJ PIERWSZEJ CZĘŚCI ROZMOWY BOGDANA ZALEWSKIEGO Z TEOLOG DR MONIKĄ WALUŚ

POSŁUCHAJ DRUGIEJ CZĘŚCI ROZMOWY BOGDANA ZALEWSKIEGO Z TEOLOG DR MONIKĄ WALUŚ