W Nowym Jorku po terrorystycznych zamachach na World Trade Center trwa akcja ratunkowa. Wciąż nie wiadomo ile osób może być pogrzebanych pod dwoma wieżami kompleksu położonego w samym centrum finansowej części miasta. W budynkach normalnie pracuje około pięćdziesięciu tysięcy osób.

Eksperci zwracają uwagę, że od czasu akcji japońskich pilotów kamikadze w czasie drugiej wojny światowej nigdy nie doszło do tego typu ataków, w których samolot wykorzystywany jest jako swoista latająca bomba. Przedstawiciele amerykańskiej administracji twierdzą, że z zamachami ma związek saudyjski terrorysta Osama bin Laden i jego islamskie bojówki. Podkreślają, że islamską ideologię nastawioną na totalną wojnę z zachodnią cywilizacją można z grubsza zawrzeć w kilku słowach : ZABIĆ, ZGINĄĆ, PÓJŚĆ DO RAJU. Takie motywacje charakterystyczne są dla ekstremistów palestyńskich, którzy dokonują zamachów samobójczych w Izraelu. Przeszkolenie kandydatów na samobójców odbywa się bardzo szybko. Chodzi przecież o wybranie miejsca, gdzie jest najwięcej ludzi i naciśnięcie guzika detonującego ładunek wybuchowy umieszczonego w plecaku lub kamizelce opinającej ciało samobójcy. Duchowni islamscy obiecują, że w raju będą oczekiwać go na barwnym kobiercu 72 hurysy, a sam pławić się będzie w szczęściu wieczystym. Wszystkie te szczegóły potwierdzone zostały dopiero ostatnio, gdy tajne służby zdołały schwytać kilku niedoszłych samobójców. Te same metody mogły być zastosowane wobec sprawców ataków w USA.

Bin Laden już trzy tygodnie temu ostrzegał, że jego zwolennicy mogą przeprowadzić potężny zamach przeciwko amerykańskim placówkom, w odwecie za poparcie jakie Waszyngton udziela Izraelowi. Tak przynajmniej twierdzi redaktor naczelny ukazującego się w Londynie arabskiego dziennika Al-Kuds.

Rządzący w Afganistanie, gdzie ukrywa się bin Laden Talibowie, zaprzeczają jednak jakoby miał on cokolwiek wspólnego z zamachami.

00:40