Za nami 12. edycja LOTTO Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej. Na trybunach zasiadło 35 tys. osób. Z kibicami pożegnali się Piotr Małachowski, Kamila Lićwinko i Joanna Fiodorow. „Wzruszenie jest ogromne” - przyznali zgodnie.

Występ na LOTTO Silesia Memoriale Kamili Skolimowskiej był ostatnim w karierze Piotra Małachowskiego. Dokładnie o 19:09 dwukrotny wicemistrz olimpijski oddał próbę na 62.29 (seria z finałowego konkursu: 60.79-60.26-61.87-X-X-62.29). Pożegnał się tym samym z kibicami. Chwilę później dysk do rąk wziął syn mistrza - Henryk, który podczas mityngu symbolicznie rozpoczął swoją karierę lekkoatletyczną. 8-letni Małachowski junior rzucił na Stadionie Śląskim 24.36.

To były niesamowite emocje. Koniec kariery sportowej to zawsze wielkie wydarzenie w życiu. Jestem rozemocjonowany. Ponad 20 lat spędziłem w lekkoatletyce i w niej pozostanę. Mam też nadzieję, że mój syn będzie przy sporcie. Póki co najbardziej podoba mu się rzut oszczepem. Zobaczymy jaką drogę wybierze, nie będę go specjalnie namawiał do dysku - mówił Piotr Małachowski.

Karierę zakończyła w niedzielę także Joanna Fiodorow. Dwukrotna brązowa medalistka mistrzostw Europy oraz wicemistrzyni świata w rzucie młotem była w swym ostatnim starcie trzecia. Rzuciła 68.56 i uległa m.in. brązowej medalistce olimpijskiej z Tokio Malwinie Kopron (69.75).

W sercu jest trochę żal, bo chciałam rzucić dalej. Natomiast gdy weszłam dziś na Stadion Śląski to oniemiałam. Chciałam zakończyć karierę podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej i to zrobiłam. Nie mogłam sobie tego lepiej zaplanować, kończę pewien etap w życiu - mówiła Fiodorow.

Z kibicami żegna się też Kamila Lićwinko. Halowa mistrzyni świata z 2014 roku podczas LOTTO Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej zaliczyła 1.91 i zajęła trzecie miejsce w skoku wzwyż. 

Szkoda, że to już koniec. Będzie mi brakowało tego wszystkiego, ale to przemyślana decyzja. Za mną dwadzieścia dwa najpiękniejsze lata mojego życia Nie spodziewałam się, że będę mogła zakończyć karierę na stadionie pełnym kibiców. To coś wspaniałego. Nie znam innego życia, ale właśnie atmosfery zawodów, wieczornego stresu, ludzi, będzie mi brakowało najbardziej. Ale trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Myślę, że to dobry moment - powiedziała Lićwinko.

Ósmy triumf podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej odniósł Paweł Fajdek. Wygraną zapewnił sobie dopiero ostatnim rzutem, w którym posłał młot na 79.60 i wyprzedził mistrza olimpijskiego Wojciecha Nowickiego (77.45).

To są moje ulubione zawody w całym sezonie. Dziś było czuć doping kibiców, konkurs przebiegał fajnie. Przede mną jeszcze pewnie tylko jeden start w tym sezonie. Być może za dwa tygodnie polecę na kolejny mityng Continental Tour Gold, do Nairobi. Później chwila wakacji i od listopada zabieramy się za treningi przed sezonem 2022 - zapowiedział Fajdek.

Rewelacyjnie zaprezentował się zaledwie 18-letni Kacper Lewalski. Polski junior pokonał 800 m w 1.44,84 i zajął drugie miejsce. Przegrał tylko z Kenijczykiem Wycliffe Kinyamalem - 1.44,63. Dopiero 12. był brązowy medalista z Tokio Patryk Dobek - 1.46,65.
Ozdobą mityngu miały być też biegi na 400 m i tak się stało. Wśród "Aniołków Matusińskiego" klasę pokazała Natalia Kaczmarek, która czasem 50,70 poprawiła rekord życiowy. Udowodniła tym samym, że w tym sezonie była liderką złotej i srebrnej sztafety 4x400 m w Tokio. Wśród panów jedno okrążenie najszybciej pokonał Amerykanin Michael Cherry - 44,94. A Kajetan Duszyński czasem 45,44 był czwarty.

W rzucie oszczepem triumfował Niemiec Johannes Vetter, który zdeklasował rywali wynikiem 89,63. Wśród kobiet wygrała wicemistrzyni olimpijska Maria Andrejczyk. Jej rezultat 61,77 jest rekordem mityngu.  Po tak intensywnym sezonie łokieć jest już zmęczony, tym bardziej cieszę się, że powalczyłam przed tą cudowną publicznością. To największa nagroda, jaką my olimpijczycy możemy dostać. Jestem wdzięczna każdej osobie, która przyszła na stadion - mówiła Andrejczyk. 

W biegach na 400 m przez płotki najszybsi byli Ukrainka Wiktoria Tkaczuk - 54,18 i brązowy medalista igrzysk Brazylijczyk Alison Dos Santos - 48,50. Na dystansie 3000 m wygrał Etiopczyk Tadese Woirku - 7.36,47.

Dobra obsada była w pchnięciu kulą, bo na starcie stanęli wszyscy medaliści z Tokio. W Chorzowie najlepszy był po raz kolejny rekordzista globu Amerykanin Ryan Crouser - 22,39. Mistrz Europy Michał Haratyk uzyskał 20,08, co dało mu siódmą lokatę. A tuż za nim uplasował się Konrad Bukowiecki - 19,24. U kobiet najdalej kula poleciała po pchnięciu Portugalki Auriol Dongmo - 19,32. Klaudia Kardasz była piąta - 17,44, a Paulina Guba szósta - 16,51.

Show zrobił Włoch Gianmarco Tamberi. Mistrz olimpijski w skoku wzwyż uzyskał 2,30 i porwał kibiców na trybunach. W skoku o tyczce brylował wicemistrz olimpijski Amerykanin Chris Nilsen - 5,86. Walczący w tym sezonie z kontuzjami Piotr Lisek został sklasyfikowany na piątej pozycji wynikiem 5,70.

Na dobrym poziomie stała rywalizacja na dystansach płotkarskich. Najszybsi byli Nigeryjka Tobi Amusan - 12,64 (czwarte miejsce Klaudii Siciarz - 12,92) i mistrz olimpijski Jamajczyk Hansle Parchment - 13,26 (siódma lokata Jakuba Szymańskiego - 13,82).
Klasę na 100 m pokazała ośmiokrotna medalistka olimpijska Jamajka Shelly-Ann Fraser-Pryce - 10,81. Uśmiechnięta mówiła do kamery, że jeszcze nie wie, czy w przyszłym sezonie pojawi się na bieżni, ale kuszą ją mistrzostwa świata w Eugene. Wyraźnie widać, że z biegania nadal czerpie radość. Jedyna Polka w stawce Marika Popowicz-Drapała była ósma - 11,79.

Na 1000 m triumfowała Brytyjka Jemma Reekie - 2.35,47. Martyna Galant była piąta - 2.37,08. Mistrz olimpijski Andre De Grasse był też najszybszy w Chorzowie. Dystans 200 m pokonał w 20,21. Najlepszy z Polaków Oliwer Wdowik zajął ósme miejsce - 21,33.