Nowy 11 września, nowy 11 marca – światowa prasa w komentarzach do wczorajszych wydarzeń wspomina wydarzenia z Nowego Jorku i Madrytu. Służby krajów, gdzie doszło do zamachów, zostały postawione w stan gotowości.
Hiszpania, kraj mający w swej przeszłości poważny atak terrorystyczny – dzieło Al-Kaidy, wprowadziła trzeci, najwyższy, stopień zagrożenia terrorystycznego. W stan pogotowia postawiono 70 tysięcy policjantów i funkcjonariuszy służb specjalnych. Zmobilizowane zostało również wojsko. Na dworce, lotniska i do centrów handlowych wysłano uzbrojone patrole. Na stacjach metra spotkać można policjantów z psami – niczym po zamachach z 11 marca w Madrycie. Specjalnym nadzorem objęto wielkie obiekty - elektrownie, centrale nuklearne i wodne zbiorniki retencyjne.
We wczorajszym zamachu rannych zostało dwóch obywateli Hiszpanii. W samym Londynie mieszka natomiast 40 tysięcy obywateli Hiszpanii, zaś wakacje spędza w brytyjskiej stolicy 80 tysięcy turystów z tego kraju.
Hiszpańska prasa w nagłówkach przypomina o analogiach do zamachów w Madrycie i Nowym Jorku. „El Periodico” na czarnym tle umieścił wielkie białe litery, które tworzą napis: „Po raz kolejny: 11 września, 11 marca, 7 lipca”. Inne tytuły nawiązują do walki z terroryzmem – „Ataki z pieczęcią Al-Kaidy” (El Pais), „Globalny terroryzm atakuje” (Lavanguardia). Nie brak jednak także nadziei: „I tak z nami nie wygrają” (La Razon).
Atak na Londyn to dla Wielkiej Brytanii kara za to, że nie chce przyznać, iż Czeczeni to terroryści – głoszą dziś z kolei media rosyjskie. Głównym argumentem, mającym popierać tę tezę, jest azyl, udzielany przez Brytyjczyków Achmedowi Zakajewowi, przywódcy czeczeńskich separatystów. Rosja domagała się jego ekstradycji po ataku na teatr na Dubrowce, a także po agresji na szkołę w Biesłanie. Jednak Londyn za każdym razem pozostawał nieugięty w swej odmowie. To oznacza, że dla Brytyjczyków istnieją podwójne standardy – piszą rosyjskie gazety. Ich zdaniem, ataki islamistów w Europie uznawane są za agresję terrorystów, zaś akcje czeczeńskich partyzantów – za walkę o niepodległość Czeczenii. Media w Rosji przypominają, że to właśnie Al-Kaida ma finansować działalność czeczeńskich separatystów. Teraz Londyn zapłacił za to, że przygarnął żmije – piszą gazety.
Tu także nie brak porównań do zamachów z Nowego Jorku i Waszyngtonu – „Niezawisimaja Gazeta” napisała, że Londyn i świat przeżyli kolejny 11 września. „Od euforii do tragedii – jeden dzień” (Komsomolskaja Prawda), „Popiół Londynu” (Wriemia Nowostiej) – to dzisiejsze tytuły z rosyjskiej prasy.
„Krwawy londyński czwartek”, „Masakra”, „Kolejna odsłona walki z terrorem” – takimi tytułami opatrzyły swoje artykuły gazety w Stanach Zjednoczonych. Cytowani są eksperci, przekonani, że Al-Kaida chciała pokazać swoją zdolność do zaatakowania w każdej chwili i miejscu. Komentatorzy uważają, że nie jest przypadkiem wybór terminy ataku – dzień po przyznaniu Londynowi prawa do organizacji olimpiady w 2012 roku.
Wiele miejsca poświęca się także bezpieczeństwu Ameryki. Uspokajające komunikaty władz kontrastują z opiniami specjalistów, przestrzegających, że USA wciąż nie są odpowiednio zabezpieczone. Stacje telewizyjne relacjonują wydarzenia w Londynie, prezentują momenty składania kwiatów przed brytyjskimi ambasadami i konsulatami, jednak co i rusz przypominają ataki w Nowym Jorku i Waszyngtonie oraz Madrycie, a także w Moskwie.
Na lotniska, dworce i stacja metra wysłano patrole policjantów i agentów FBI, zaś potencjalne cele są patrolowane przez funkcjonariuszy z psami, a także z powietrza przez policyjne śmigłowce. Jednak, jak donosi nasz korespondent, środki masowej komunikacji są zatłoczone jak co dzień, zaś mimo wciąż przewijającego się w rozmowach tematu zamachów, na ulicach nie czuć atmosfery zagrożenia.
Także we Włoszech wzmocniono patrole w miejscach potencjalnie narażonych na ataki. Do strzeżenia dziewięciu tysięcy obiektów, w tym budynków rządowych, wysłano 12 tysięcy policjantów. Szczególnej obserwacji ma podlegać także metro, autobusy i pociągi. Wzmocniono również ochronę szkół – głównie angielskich i amerykańskich, a także ambasad, konsulatów. Więcej czujności mają przejawiać także patrole na lotniskach.
Włochy są kolejnym sojusznikiem Ameryki, zaangażowanym w operacje w Iraku i Afganistanie, znajdującym się na celownikach terrorystów – piszą dziś włoskie gazety. Przytaczane są także słowa premiera Silvio Berlusconiego, który podczas szczytu G8 stwierdził, że Italia jest zagrożona atakiem terrorystycznym. Szef włoskiego rządu zapowiedział jednak, że mimo to Włochy nie wycofają swych wojsk znad Tygrysu i Eufratu.